Po Aillons-Margériaz pora na kolejny stok. Poprzedni stok był w przyzwoitej odległości od Lyonu, ale za to w mało atrakcyjnym miejscu, jeśli chodzi o wyjazd stricte nartowy z Polski. Tym razem postanowiłam więc odwiedzić resort nie tylko położony blisko mojego miasta, ale także z łatwym dojazdem z popularnego narciarskiego lotniska w Grenoble (gdzie raz w tygodniu latają z Warszawy samoloty WizzAir – kilka atrakcyjnych ofert na przeloty udostępniałam w tym roku na fejsbukowym fanpejdżu). Nie przedłużając – zapraszam do Chamrousse!
Najważniejsze informacje
Najwyższy punkt: Croix de Chamrousse 2250 m n.p.m.
Liczba wyciągów: 1 gondola, 4 krzesełkowe, 9 talerzykowych
Liczba tras: 8 zielonych, 14 niebieskich, 13 czerwonych i 5 czarnych
Strona www, ceny i trasy
Nie uniknę pewnych porównań z poprzednim odwiedzonym przeze mnie stokiem, a pierwsze z nich – strona internetowa – wypada zdecydowanie na korzyść Chamrousse. Jest może oszczędniejsza w wyrazie i skromniejsza, ale znalezienie niezbędnych informacji nie stanowi problemu.
Ceny: https://en.chamrousse.com/skipass-prices.html
Info na temat otwarcia tras: https://en.chamrousse.com/alpine-ski-slopes-and-lifts-opening.html
Ceny są wyższe niż w Margériaz, ale moim zdaniem jest to uzasadnione. Dzień jeżdżenia kosztuje tutaj 34 EUR, ale dostaniecie w cenie większy wybór i zróżnicowanie tras i szybki wyciąg gondolowy. Zresztą, jest to ciągle cena konkurencyjna w stosunku do topowych ośrodków w Alpach, gdzie ceny dziennych karnetów oscylują wokół 50 EUR za dzień. Za pierwszym razem musicie jeszcze doliczyć 3 EUR opłaty za kartę.
Na stronie internetowej wszystkie informacje podawane są oddzielnie dla dwóch części ośrodka: Chamrousse 1650 i Chamrousse 1700-1750. Jest to podział o tyle uzasadniony, że poszczególne części różnią się trudnością tras – w pierwszej znajdziecie dużo tras czerwonych i czarnych, w drugiej więcej jest niebieskich i zielonych – ale karnet oczywiście dotyczy całego resortu, a przemieszczanie się pomiędzy poszczególnymi wyciągami i trasami jednej i drugiej części nie stanowi żadnego problemu.
Jak dojechać?
Jak już wcześniej napisałam, odległość od Lyonu jest podobna co przy poprzednim odwiedzonym przeze mnie ośrodku i wynosi ok. 130 km. Dojazd, z pewnymi przestojami w okolicach Grenoble, zajął nam niecałe dwie godziny, ale należy zaznaczyć, że warunki do jazdy były świetne – droga była sucha aż do samego stoku. Odległość Chamrousse od Grenoble wynosi jakieś 30 km, i prowadzi do niego bardzo dobra droga – szeroka, nieprzesadnie pokręcona (choć oczywiście z kilkoma serpentynami musicie się liczyć). Odcinek Lyon – Grenoble pokonać można autostradą (koszt to około 10 EUR za przejazd w jedną stronę).
Jeśli wybieracie się tu bez samochodu, możliwości jest sporo. Do Grenoble dojedziecie pociągiem, a z miasta na stok jeżdżą autobusy, których rozkład znajdziecie tu:
https://en.chamrousse.com/resort-access-by-public-transport-winter.html
W obrębie samego Chamrousse bez problemów przemieścicie się bezpłatnymi autobusami, tzw. Navette, których trasy i godziny odjazdów z poszczególnych przystanków znajdziecie pod poniższym linkiem:
https://en.chamrousse.com/resort-free-shuttle-winter.html
Wszelkie opcje dojazdowe wymienione są na stronie ośrodka:
https://en.chamrousse.com/access-transport.html (angielska wersja językowa)
Jak się tu jeździ?
W skrócie – świetnie. Przyznaję, że po podjechaniu pod wyciąg gondolowy miny mieliśmy nietęgie, bo gdzieniegdzie na stokach więcej było pożółkłej trawy niż białego puchu, ale w wyższych partiach problemu nie było. Jak już wspomniałam, w Chamrousse są bardzo różnorodne trasy – znajdą tu coś dla siebie totalni początkujący, wielbiciele ostrych zjazdów i miłośnicy narciarskich ewolucji (do dyspozycji jest duży Snowpark). Trasy są dobrze przygotowane i szerokie, a widoki (jeśli tylko dopisze pogoda) – po prostu przepiękne, i to w każdym kierunku. Musiałam się mocno powstrzymywać, żeby nie zatrzymywać się na co drugim zakręcie, by zrobić fotkę.
Piszę tu o narciarstwie zjazdowym, które sama preferuję, ale miłośnicy biegówek też znajdą w Chamrousse trasy dla siebie (to tzw. Nordic Park). Wszystkie szczegóły na temat oferty znajdziecie na stronie internetowej.
No i jeszcze jedna informacja: resort chwali się posiadanym oświetleniem na jednej z tras, którą można zjechać z samej góry pod wyciąg gondolowy (jest to trasa w połowie niebieska, a w połowie czerwona). Niestety nie oznacza to, że codziennie można tu jeździć do oporu; normalnie ostatni wjazd wyciągów na górę jest o 16:45, a wieczorami pojeździć można tylko w piątki, a także w czwartki w czasie francuskich szkolnych ferii zimowych (czyli w tym regionie od 13 do 28 lutego).
Gdzie zjeść i się napić?
Na samym szczycie, tuż przy końcu wyciągu gondolowego znajduje się restauracja i bar z malowniczym tarasem widokowym. Oprócz tego jest jedna restauracja w pobliżu jednego z wyciągów krzesełkowych Chamrousse 1700-1750, oraz sporo knajp na samym dole, przy kasach. Tu jednak musicie dobrze planować godziny posiłków – na pełną opcję obiadową godzinę – półtorej przed zamknięciem stoku nie ma co liczyć. Ceny są raczej wysokie, koszt opcji obiadowej na samej górze to, o ile dobrze pamiętam, co najmniej 16 EUR. Ale na dole można za to znaleźć naleśniki za 4 EUR z pyszną konfiturą z czarnych porzeczek i przyzwoitego (ponoć domowego, cokolwiek to oznacza) grzańca, choć wciąż nie jest to napój, który polecę jako musowy element szusowania.
Ja z przyjemnością wrócę do Chamrousse, i z czystym sumieniem zachęcam was do wizyty. Zwłaszcza że dziś spadł tam świeży śnieg!
Najważniejsze informacje
![]() |
źródło: http://www.chamrousse.com/ski-map.html |
Liczba wyciągów: 1 gondola, 4 krzesełkowe, 9 talerzykowych
Liczba tras: 8 zielonych, 14 niebieskich, 13 czerwonych i 5 czarnych
Strona www, ceny i trasy
Nie uniknę pewnych porównań z poprzednim odwiedzonym przeze mnie stokiem, a pierwsze z nich – strona internetowa – wypada zdecydowanie na korzyść Chamrousse. Jest może oszczędniejsza w wyrazie i skromniejsza, ale znalezienie niezbędnych informacji nie stanowi problemu.
Ceny: https://en.chamrousse.com/skipass-prices.html
Info na temat otwarcia tras: https://en.chamrousse.com/alpine-ski-slopes-and-lifts-opening.html
Ceny są wyższe niż w Margériaz, ale moim zdaniem jest to uzasadnione. Dzień jeżdżenia kosztuje tutaj 34 EUR, ale dostaniecie w cenie większy wybór i zróżnicowanie tras i szybki wyciąg gondolowy. Zresztą, jest to ciągle cena konkurencyjna w stosunku do topowych ośrodków w Alpach, gdzie ceny dziennych karnetów oscylują wokół 50 EUR za dzień. Za pierwszym razem musicie jeszcze doliczyć 3 EUR opłaty za kartę.
Na stronie internetowej wszystkie informacje podawane są oddzielnie dla dwóch części ośrodka: Chamrousse 1650 i Chamrousse 1700-1750. Jest to podział o tyle uzasadniony, że poszczególne części różnią się trudnością tras – w pierwszej znajdziecie dużo tras czerwonych i czarnych, w drugiej więcej jest niebieskich i zielonych – ale karnet oczywiście dotyczy całego resortu, a przemieszczanie się pomiędzy poszczególnymi wyciągami i trasami jednej i drugiej części nie stanowi żadnego problemu.
Jak dojechać?
Jak już wcześniej napisałam, odległość od Lyonu jest podobna co przy poprzednim odwiedzonym przeze mnie ośrodku i wynosi ok. 130 km. Dojazd, z pewnymi przestojami w okolicach Grenoble, zajął nam niecałe dwie godziny, ale należy zaznaczyć, że warunki do jazdy były świetne – droga była sucha aż do samego stoku. Odległość Chamrousse od Grenoble wynosi jakieś 30 km, i prowadzi do niego bardzo dobra droga – szeroka, nieprzesadnie pokręcona (choć oczywiście z kilkoma serpentynami musicie się liczyć). Odcinek Lyon – Grenoble pokonać można autostradą (koszt to około 10 EUR za przejazd w jedną stronę).
Jeśli wybieracie się tu bez samochodu, możliwości jest sporo. Do Grenoble dojedziecie pociągiem, a z miasta na stok jeżdżą autobusy, których rozkład znajdziecie tu:
https://en.chamrousse.com/resort-access-by-public-transport-winter.html
W obrębie samego Chamrousse bez problemów przemieścicie się bezpłatnymi autobusami, tzw. Navette, których trasy i godziny odjazdów z poszczególnych przystanków znajdziecie pod poniższym linkiem:
https://en.chamrousse.com/resort-free-shuttle-winter.html
Wszelkie opcje dojazdowe wymienione są na stronie ośrodka:
https://en.chamrousse.com/access-transport.html (angielska wersja językowa)
Jak się tu jeździ?
W skrócie – świetnie. Przyznaję, że po podjechaniu pod wyciąg gondolowy miny mieliśmy nietęgie, bo gdzieniegdzie na stokach więcej było pożółkłej trawy niż białego puchu, ale w wyższych partiach problemu nie było. Jak już wspomniałam, w Chamrousse są bardzo różnorodne trasy – znajdą tu coś dla siebie totalni początkujący, wielbiciele ostrych zjazdów i miłośnicy narciarskich ewolucji (do dyspozycji jest duży Snowpark). Trasy są dobrze przygotowane i szerokie, a widoki (jeśli tylko dopisze pogoda) – po prostu przepiękne, i to w każdym kierunku. Musiałam się mocno powstrzymywać, żeby nie zatrzymywać się na co drugim zakręcie, by zrobić fotkę.
Piszę tu o narciarstwie zjazdowym, które sama preferuję, ale miłośnicy biegówek też znajdą w Chamrousse trasy dla siebie (to tzw. Nordic Park). Wszystkie szczegóły na temat oferty znajdziecie na stronie internetowej.
No i jeszcze jedna informacja: resort chwali się posiadanym oświetleniem na jednej z tras, którą można zjechać z samej góry pod wyciąg gondolowy (jest to trasa w połowie niebieska, a w połowie czerwona). Niestety nie oznacza to, że codziennie można tu jeździć do oporu; normalnie ostatni wjazd wyciągów na górę jest o 16:45, a wieczorami pojeździć można tylko w piątki, a także w czwartki w czasie francuskich szkolnych ferii zimowych (czyli w tym regionie od 13 do 28 lutego).
Gdzie zjeść i się napić?
Na samym szczycie, tuż przy końcu wyciągu gondolowego znajduje się restauracja i bar z malowniczym tarasem widokowym. Oprócz tego jest jedna restauracja w pobliżu jednego z wyciągów krzesełkowych Chamrousse 1700-1750, oraz sporo knajp na samym dole, przy kasach. Tu jednak musicie dobrze planować godziny posiłków – na pełną opcję obiadową godzinę – półtorej przed zamknięciem stoku nie ma co liczyć. Ceny są raczej wysokie, koszt opcji obiadowej na samej górze to, o ile dobrze pamiętam, co najmniej 16 EUR. Ale na dole można za to znaleźć naleśniki za 4 EUR z pyszną konfiturą z czarnych porzeczek i przyzwoitego (ponoć domowego, cokolwiek to oznacza) grzańca, choć wciąż nie jest to napój, który polecę jako musowy element szusowania.
Ja z przyjemnością wrócę do Chamrousse, i z czystym sumieniem zachęcam was do wizyty. Zwłaszcza że dziś spadł tam świeży śnieg!
REKLAMA
Ach ile śniegu!!!! Mieszkam w okolicach Lyonu i jak na razie to wyłącznie deszcz, chyba powinnam wybrać się odrobinę wyżej w góry :)
ReplyDeleteZdecydowanie:) Zwłaszcza że tam ciągle pada!
DeletePięknie chociaż samemu najczęściej wybieram Włochy
ReplyDelete