Internet to świat wyliczanek. Od zwyczajnych: 10 najdziwniejszych budowli świata, przez zagadkowe: 10 sposobów na wykorzystanie ołówka, aż po filozoficzne: 10 powodów, dla których warto być kobietą (tylko dziesięć?...). Antoine de Saint-Exupery (notabene pochodzący z Lyonu) napisał już dawno temu:
Zaczniemy od końca, choć wierzcie mi, że jakiekolwiek uszeregowanie tych miejsc było nie lada wyzwaniem i zdecydowanie nie należy traktować go jako wyroczni.
10. Rue de la République
Łódź ma swoją Piotrkowską, Lublin ma Krakowskie Przedmieście, a Lyon ma ulicę Republiki. Biegnie ona równolegle do dwóch przepływających przez Lyon rzek – Rodanu i Saony, ciągnąc się od największego placu w mieście – Bellecour, aż do wartych obejrzenia budynków tutejszej Opery i Ratusza (Hôtel de Ville). Rue de la République powstała w połowie XIX w. jako część planu rewitalizacji centrum miasta. Szybko wyrosły wzdłuż niej kawiarnie, sklepy i siedziby banków i w zasadzie ten stan rzeczy trwa do dziś. Spacer tą ulicą dostarcza dużo miłych wrażeń estetycznych, zarówno przez bogato zdobione fasady tutejszych zabudowań, jak i dużo zieleni. Ogólne wrażenie psują jedynie wyrastające z budynków latarnie na paskudnych wysięgnikach. Część ulicy jest wyłączona z ruchu samochodów i pełni rolę deptaka – uważajcie tylko podczas spaceru, bo rue de la République na tym odcinku przecinają czasem prostopadłe ulice, które są tak dobrze wkomponowane w krajobraz, że można łatwo wejść prosto pod nadjeżdżający samochód.
9. Murale
Czy wiecie, że w Europie tylko Berlin ma więcej murali niż Lyon? Przechadzając się po mieście warto się za nimi rozglądać – stanowią naprawdę ciekawe urozmaicenie krajobrazu, a zobaczycie na nich wszystko – od fałszywych bram i okien, przez pantery i lalki, aż po braci Lumière i cesarza Klaudiusza. Wiele z nich znajduje się poza ścisłym centrum miasta, więc przy zwykłym wypadzie turystycznym szczególnie polecam dwa: fresk słynnych Lyończyków na wybrzeżu Saony (adres: 2 rue de la Martinière) oraz imponujący Mur des Canuts na skrzyżowaniu Boulevard des Canuts i rue Denfert Rochereau. Czasem trudno się zorientować, że to co się ma przed oczami to tylko malowidło!
8. Muzeum Miniatur i Kina
To moje ulubione lyońskie muzeum, więc nie mogło go zabraknąć w tym zestawieniu. Co prawda nie ma zbyt wiele wspólnego konkretnie z Lyonem, ale stanowi niesamowitą frajdę zarówno dla małych, jak i dużych. Większa część muzeum poświęcona jest wystawom związanym ze współczesną kinematografią, rekwizytom z przeróżnych, bardziej i mniej znanych filmów, wyjaśnianiu tajemnic efektów specjalnych i charakteryzacji. Chętni mogą też zrobić sobie zdjęcie z oryginalną królową Ksenomorfów z „Obcego” ileś tam. Ostatnie piętro to wystawa miniatur, z których najpiękniejsze to te wykonane przez kuratora muzeum, Dana Ohlmanna – znajdziecie wśród nich na przykład salę treningową baletu w lyońskiej Operze, do której na co dzień nie ma wstępu. Jeśli odpowiednio zrobicie tu zdjęcia, możecie spokojnie wmówić potem znajomym, że odwiedziliście więzienie lub opuszczony teatr. Szerszy opis muzeum znajdziecie w moim wcześniejszym poście.
7. Wybrzeże Rodanu
To może nieco nietypowa pozycja, ale moim zdaniem jest to najlepsze miejsce na relaks po całodziennym zwiedzaniu. Wybrzeże Rodanu jest świetnie zagospodarowane na całej długości – możecie tu zarówno pojeździć rowerem, pospacerować wzdłuż rzeki, poszaleć w skateparku, jak i schować się przed tłumem w nadrzecznych zaroślach. Dla dzieci są tu place zabaw, a przy nabrzeżu w pobliżu Passerelle du Collège cumują statki-bary, gdzie w weekendowe wieczory trudno o wolne miejsce. Można też zwyczajnie rozsiąść się na trawie z napojem i przekąską – czerwone wytrawne wino nigdzie indziej nie smakuje tak dobrze!
6. Bazylika Saint-Martin d’Ainay
Ten znajdujący się nieco na uboczu zabytek zasługuje na znacznie więcej uwagi, niż mu się jej poświęca. Jeśli jest w Lyonie kościół, który warto obejrzeć, to jest to właśnie ta bazylika. Wygląda niepozornie, ale to najstarszy zachowany kościół w mieście, wzniesiony w romańskim stylu. W tym miejscu na początku naszej ery stała inna świątynia, w której, według legendy, złożono prochy św. Blandyny, uśmierconej przez Rzymian w miejscowym amfiteatrze w roku 177. Czy to prawda – nie wiadomo; pewne jest jednak, że bazylika Saint-Martin d’Ainay była kiedyś częścią potężnego opactwa Benedyktynów i zbudowano ją w XII w. Większość zabudowań, w tym klasztor, zniszczono podczas wojen religijnych w XVI w., kościół natomiast mocno ucierpiał. Odnowiono go dopiero w XIX w., na szczęście zachowując jego romański charakter. Wnętrze jest przepięknie udekorowane, ale jednocześnie nie przytłacza ilością i bogactwem ozdób, jak to ma często miejsce w późniejszych kościołach. Bazylikę można zwiedzać codziennie od 8:30 do 12:00 i od 14:30 do 18:00 (zamknięte w niedziele po południu).
5. Place des Jacobins
To, moim skromnym zdaniem, jedno z najelegantszych miejsc w Lyonie. Ma znakomitą lokalizację (praktycznie środek centrum miasta, jakkolwiek głupio to brzmi) i dochodzi tu aż 12 (znów te liczby) ulic. Przez lata zmieniała się zarówno nazwa placu, jego układ, jak i to, co stało pośrodku. Dzisiejszy wygląd plac zawdzięcza pracom przeprowadzonym w połowie XIX w. Niedługo później stanęła tu fontanna, na której znajdują się czterej artyści związani z Lyonem: architekt Philibert de l’Orme (o którym jeszcze wspomnę później), rytownik Gérard Audran, rzeźbiarz Guillaume Coustou oraz malarz Hippolyte Flandrin. Polecam usiąść tu na ławce i spokojnie przyjrzeć się fasadom budynków, pełnym przepychu i wysmakowanych zdobień. To prawdziwa uczta estetyczna!
4. Place des Terraux
Wokół tego placu toczy się życie miasta, więc choć nie jest wcale najpiękniejszym miejscem w Lyonie, trudno jest go w trakcie zwiedzania ominąć. Od wschodu góruje nad nim budynek miejskiego ratusza, od południa Muzeum Sztuk Pięknych, które gorąco polecam, jeśli tylko macie czas (a jeśli nie, to zajdźcie choć na przyjemne, wewnętrzne podwórze). Od zachodu nie ma nic ciekawego, za to od północy znajdziecie tu mnóstwo stolików restauracyjnych i barów szybkiej obsługi oraz ogromną i piękną fontannę Bartholdiego (obecnie w trakcie generalnego remontu). Plac des Terraux nazywano też kiedyś placem czerwonym – ponieważ w trakcie Rewolucji Francuskiej na jego środku stała gilotyna, i to niestety nie w charakterze wyłącznie przestrogi. Przez długie lata po jej usunięciu potomkowie skazanych na śmierć obchodzili środek placu szerokim łukiem, by nie kroczyć po miejscu śmierci przodków. Dziś na szczęście po tej smutnej przeszłości nie ma śladu, a głośny i tłoczny plac jest wyłącznie miejscem koleżeńskich spotkań.
3. Park de la Tete d’Or
Jeśli tylko nie pada deszcz, ten park to punkt obowiązkowy w zwiedzaniu Lyonu. Nie dość, że oprócz zwyczajnych terenów zielonych znajdziecie tu także sztuczne jezioro, zoo i ogród botaniczny, to jest to także największy park miejski we Francji. Większość dzisiejszych uliczek przebiega w tych samych miejscach, w których oryginalnie zaprojektował je w połowie XIX w. twórca parku, Denis Bühler. Nieważne, na co macie ochotę: rower wodny, piłkę nożną, szachy, naleśniki czy po prostu wygrzewanie się na słońcu – tutaj możecie robić wszystkie te rzeczy. To naturalnie bardzo popularne miejsce nie tylko wśród turystów, a także wśród samych Lyończyków, którzy przychodzą tu biegać, grać w bule, ćwiczyć jogę, śpiewać przy gitarze… Prawie zawsze panuje tu atmosfera wielkiego, rodzinnego pikniku. Więcej na temat parku i mnóstwo zdjęć znajdziecie w tym poście.
2. Park archeologiczny i taras widokowy na wzgórzu Fourvière
W te miejsca bezwzględnie zabieram każdego, kto mnie odwiedzi w Lyonie – nie ma przebacz. Ale jeszcze nie słyszałam, żeby ktoś narzekał. Park archeologiczny to całkiem pokaźny zestaw rzymskich ruin z początku naszej ery, które odkopano tu (częściowo przypadkiem) na początku XX w. Jeśli tylko, zasiadając na kamiennych trybunach, uruchomicie wyobraźnię, możecie poczuć dawną świetność tego miejsca – Lyon (znany natenczas jako Lugdunum, założone w 43 r. p.n.e.) był swego czasu jednym z potężniejszych miast Galii. W parku znajdziecie pozostałości jednego z największych i najstarszego galo-rzymskiego teatru we Francji, a także mniejszego odeonu oraz sporo pozostałości po znajdującej się za nimi zabudowie, której przeznaczenie do dziś nie zostało całkowicie wyjaśnione. W parku działa też świetne Muzeum Cywilizacji Galo-Rzymskiej (w czwartki wstęp gratis!), które mój siedmioletni siostrzeniec podsumował słowami: „Nie mogę uwierzyć, że to oglądam”. Całkowicie się z nim zgadzam! (Jeśli chcecie poczytać więcej o parku archeologicznym, zajrzyjcie tutaj).
Kilkaset metrów od parku znajduje się Bazylika Fourvière, o której jednak nic tu nie napiszę, bo należę do grona ludzi, którym rzeczona bazylika bardzo się nie podoba. Za to tuż obok niej znajduje się taras widokowy, skąd można obejrzeć calutki Lyon, od wzgórza Croix-Rousse aż po Muzeum Confluence na samym końcu półwyspu u zbiegu Rodanu i Saony. Przy dobrej pogodzie i przejrzystym powietrzu zobaczycie stąd Alpy i, wierzcie mi, wrażenie jest niesamowite. Dużo frajdy dostarcza poszukiwanie z tarasu najciekawszych zabytków, zarówno gdy się je już widziało, jak i dopiero, gdy ma się zamiar do nich wybrać. Tak czy inaczej – odwiedziny tarasu widokowego to absolutny mus!
1. Stary Lyon
No i na koniec absolutna perełka i wielkie oszustwo z mojej strony – w Starym Lyonie jest tyle pięknych zabytków, że same mogłyby stworzyć listę TOP 10. Mnóstwo kolorowych, przepięknie odrestaurowanych renesansowych kamienic; monumentalna katedra św. Jana; sekretne przejścia w kamienicach – tzw. traboules; placyki i uliczki, na których kiedyś tętniło życie miasta. Dziś starówka pełna jest typowych lyońskich restauracji (Bouchon Lyonnais) z lokalnymi specjałami; latem unosi się tu zapach smażonych naleśników, a zimą – grzanego wina. To miejsce magiczne i pełne tajemnic: by w pełni odkryć jego cuda, nie bójcie się pchać ciężkich drzwi do kamienic i zaglądać na wewnętrzne podwórza – to tam kryją się największe skarby. Jednym z nich jest Galeria Philiberta de l’Orme (mówiłam, że jeszcze do niego wrócimy), ukryta w podwórzu budynku nr 8 przy rue Juiverie. To prawdziwa perła renesansowej architektury, nie przegapcie jej! A jeśli chcecie dowiedzieć się więcej na temat przepięknej lyońskiej starówki, zapraszam do poświęconego jej artykułu. Wierzcie mi: przyjechać tu i nie zaliczyć spaceru po Starym Lyonie, to jakby tu w ogóle nie być.
I tym sposobem dotarliśmy do końca mojego TOP 10 atrakcji turystycznych Lyonu. Jeszcze raz podkreślę, że ich uszeregowanie należy traktować dość umownie – sama zmieniałam je w trakcie pisania artykułu kilka razy! Jedno, co jest pewne, to że Lyon warto zwiedzić i zobaczyć na własne oczy. Bo to piękne miasto jest. Takie za sto tysięcy!
Post powstał w ramach współpracy z prześwietnym Klubem Polki na Obczyźnie.
Dorośli są zakochani w liczbach. (...) Jeżeli mówicie dorosłym: "Widziałem piękny dom z czerwonej cegły, z geranium w oknach i gołębiami na dachu" – nie potrafią sobie wyobrazić tego domu. Trzeba im powiedzieć: "Widziałem dom za sto tysięcy". Wtedy krzykną: "Jaki to piękny dom!" („Mały Książę”)Już wyjaśniam ten dziwaczny wstęp: dziś i ja będę jak rasowy dorosły i dam się porwać manii liczb: zapraszam was na TOP 10 atrakcji turystycznych Lyonu! Przyznam, że w pierwszej chwili zastanawiałam się, czy uda mi się uzbierać w Lyonie aż dziesięć perełek wartych umieszczenia w takim zestawieniu, ale gdy przystąpiłam do planów artykułu okazało się, że muszę trochę oszukiwać, by umieścić wszystko to, co bym chciała.
Zaczniemy od końca, choć wierzcie mi, że jakiekolwiek uszeregowanie tych miejsc było nie lada wyzwaniem i zdecydowanie nie należy traktować go jako wyroczni.
To moje ulubione lyońskie muzeum, więc nie mogło go zabraknąć w tym zestawieniu. Co prawda nie ma zbyt wiele wspólnego konkretnie z Lyonem, ale stanowi niesamowitą frajdę zarówno dla małych, jak i dużych. Większa część muzeum poświęcona jest wystawom związanym ze współczesną kinematografią, rekwizytom z przeróżnych, bardziej i mniej znanych filmów, wyjaśnianiu tajemnic efektów specjalnych i charakteryzacji. Chętni mogą też zrobić sobie zdjęcie z oryginalną królową Ksenomorfów z „Obcego” ileś tam. Ostatnie piętro to wystawa miniatur, z których najpiękniejsze to te wykonane przez kuratora muzeum, Dana Ohlmanna – znajdziecie wśród nich na przykład salę treningową baletu w lyońskiej Operze, do której na co dzień nie ma wstępu. Jeśli odpowiednio zrobicie tu zdjęcia, możecie spokojnie wmówić potem znajomym, że odwiedziliście więzienie lub opuszczony teatr. Szerszy opis muzeum znajdziecie w moim wcześniejszym poście.
To może nieco nietypowa pozycja, ale moim zdaniem jest to najlepsze miejsce na relaks po całodziennym zwiedzaniu. Wybrzeże Rodanu jest świetnie zagospodarowane na całej długości – możecie tu zarówno pojeździć rowerem, pospacerować wzdłuż rzeki, poszaleć w skateparku, jak i schować się przed tłumem w nadrzecznych zaroślach. Dla dzieci są tu place zabaw, a przy nabrzeżu w pobliżu Passerelle du Collège cumują statki-bary, gdzie w weekendowe wieczory trudno o wolne miejsce. Można też zwyczajnie rozsiąść się na trawie z napojem i przekąską – czerwone wytrawne wino nigdzie indziej nie smakuje tak dobrze!
Ten znajdujący się nieco na uboczu zabytek zasługuje na znacznie więcej uwagi, niż mu się jej poświęca. Jeśli jest w Lyonie kościół, który warto obejrzeć, to jest to właśnie ta bazylika. Wygląda niepozornie, ale to najstarszy zachowany kościół w mieście, wzniesiony w romańskim stylu. W tym miejscu na początku naszej ery stała inna świątynia, w której, według legendy, złożono prochy św. Blandyny, uśmierconej przez Rzymian w miejscowym amfiteatrze w roku 177. Czy to prawda – nie wiadomo; pewne jest jednak, że bazylika Saint-Martin d’Ainay była kiedyś częścią potężnego opactwa Benedyktynów i zbudowano ją w XII w. Większość zabudowań, w tym klasztor, zniszczono podczas wojen religijnych w XVI w., kościół natomiast mocno ucierpiał. Odnowiono go dopiero w XIX w., na szczęście zachowując jego romański charakter. Wnętrze jest przepięknie udekorowane, ale jednocześnie nie przytłacza ilością i bogactwem ozdób, jak to ma często miejsce w późniejszych kościołach. Bazylikę można zwiedzać codziennie od 8:30 do 12:00 i od 14:30 do 18:00 (zamknięte w niedziele po południu).
To, moim skromnym zdaniem, jedno z najelegantszych miejsc w Lyonie. Ma znakomitą lokalizację (praktycznie środek centrum miasta, jakkolwiek głupio to brzmi) i dochodzi tu aż 12 (znów te liczby) ulic. Przez lata zmieniała się zarówno nazwa placu, jego układ, jak i to, co stało pośrodku. Dzisiejszy wygląd plac zawdzięcza pracom przeprowadzonym w połowie XIX w. Niedługo później stanęła tu fontanna, na której znajdują się czterej artyści związani z Lyonem: architekt Philibert de l’Orme (o którym jeszcze wspomnę później), rytownik Gérard Audran, rzeźbiarz Guillaume Coustou oraz malarz Hippolyte Flandrin. Polecam usiąść tu na ławce i spokojnie przyjrzeć się fasadom budynków, pełnym przepychu i wysmakowanych zdobień. To prawdziwa uczta estetyczna!
Wokół tego placu toczy się życie miasta, więc choć nie jest wcale najpiękniejszym miejscem w Lyonie, trudno jest go w trakcie zwiedzania ominąć. Od wschodu góruje nad nim budynek miejskiego ratusza, od południa Muzeum Sztuk Pięknych, które gorąco polecam, jeśli tylko macie czas (a jeśli nie, to zajdźcie choć na przyjemne, wewnętrzne podwórze). Od zachodu nie ma nic ciekawego, za to od północy znajdziecie tu mnóstwo stolików restauracyjnych i barów szybkiej obsługi oraz ogromną i piękną fontannę Bartholdiego (obecnie w trakcie generalnego remontu). Plac des Terraux nazywano też kiedyś placem czerwonym – ponieważ w trakcie Rewolucji Francuskiej na jego środku stała gilotyna, i to niestety nie w charakterze wyłącznie przestrogi. Przez długie lata po jej usunięciu potomkowie skazanych na śmierć obchodzili środek placu szerokim łukiem, by nie kroczyć po miejscu śmierci przodków. Dziś na szczęście po tej smutnej przeszłości nie ma śladu, a głośny i tłoczny plac jest wyłącznie miejscem koleżeńskich spotkań.
Kilkaset metrów od parku znajduje się Bazylika Fourvière, o której jednak nic tu nie napiszę, bo należę do grona ludzi, którym rzeczona bazylika bardzo się nie podoba. Za to tuż obok niej znajduje się taras widokowy, skąd można obejrzeć calutki Lyon, od wzgórza Croix-Rousse aż po Muzeum Confluence na samym końcu półwyspu u zbiegu Rodanu i Saony. Przy dobrej pogodzie i przejrzystym powietrzu zobaczycie stąd Alpy i, wierzcie mi, wrażenie jest niesamowite. Dużo frajdy dostarcza poszukiwanie z tarasu najciekawszych zabytków, zarówno gdy się je już widziało, jak i dopiero, gdy ma się zamiar do nich wybrać. Tak czy inaczej – odwiedziny tarasu widokowego to absolutny mus!
No i na koniec absolutna perełka i wielkie oszustwo z mojej strony – w Starym Lyonie jest tyle pięknych zabytków, że same mogłyby stworzyć listę TOP 10. Mnóstwo kolorowych, przepięknie odrestaurowanych renesansowych kamienic; monumentalna katedra św. Jana; sekretne przejścia w kamienicach – tzw. traboules; placyki i uliczki, na których kiedyś tętniło życie miasta. Dziś starówka pełna jest typowych lyońskich restauracji (Bouchon Lyonnais) z lokalnymi specjałami; latem unosi się tu zapach smażonych naleśników, a zimą – grzanego wina. To miejsce magiczne i pełne tajemnic: by w pełni odkryć jego cuda, nie bójcie się pchać ciężkich drzwi do kamienic i zaglądać na wewnętrzne podwórza – to tam kryją się największe skarby. Jednym z nich jest Galeria Philiberta de l’Orme (mówiłam, że jeszcze do niego wrócimy), ukryta w podwórzu budynku nr 8 przy rue Juiverie. To prawdziwa perła renesansowej architektury, nie przegapcie jej! A jeśli chcecie dowiedzieć się więcej na temat przepięknej lyońskiej starówki, zapraszam do poświęconego jej artykułu. Wierzcie mi: przyjechać tu i nie zaliczyć spaceru po Starym Lyonie, to jakby tu w ogóle nie być.
I tym sposobem dotarliśmy do końca mojego TOP 10 atrakcji turystycznych Lyonu. Jeszcze raz podkreślę, że ich uszeregowanie należy traktować dość umownie – sama zmieniałam je w trakcie pisania artykułu kilka razy! Jedno, co jest pewne, to że Lyon warto zwiedzić i zobaczyć na własne oczy. Bo to piękne miasto jest. Takie za sto tysięcy!
Post powstał w ramach współpracy z prześwietnym Klubem Polki na Obczyźnie.
REKLAMA
Szkoda, ze wczesniej tych puntow nie opisalas, bo bylam w lutym w Lyonie:) Ale nic straconego!
ReplyDeleteTroszke mnie ominelo, ale co tam, moze jeszcze kiedys wroce do Lyonu!
Bardzo ciekawy post.
W takim razie jest pretekst do ponownej wizyty :) Zawsze można do mnie napisać, chętnie coś polecę!
DeleteCiekawe zestawienie, warto się temu przyjrzeć :)
ReplyDeleteLyon jak i większa cześć Francji poza Lazurowym Wybrzeżem jest dla mnie krainą nie odkrytą - cóż Twój post na pewno przyda mi się w przyszłości
ReplyDeleteLyon bardzo ładny
ReplyDelete