Alpe d'Huez. Narty we Francji / Skiing in France

Była już opcja budżetowa, była opcja średnia, teraz pora na narciarstwo alpejskie z prawdziwego zdarzenia. Ogromny wybór tras, tony śniegu, nieprawdopodobne widoki i… kosmiczne kolejki do wyciągów. Witajcie w Alpe d’Huez.

Najważniejsze informacje:
Link do interaktywnej mapy: http://live.skiplan.com/moduleweb/ah.php
Najwyższy punkt: Pic Blanc 3330 m n.p.m.
Liczba wyciągów: 48
Liczba tras: 250 km tras, 16 czarnych, 40 czerwonych, 34 niebieskie i 43 zielone.

Strona www, ceny i trasy
http://www.alpedhuez.com/en/winter
Strona internetowa jest super. Przejrzysta, intuicyjna, angielska wersja językowa działa poprawnie, a znalezienie niezbędnych informacji nie stanowi problemu.

Ceny: http://www.sataski.com/wp-content/uploads/2010/02/tableau-sata-en-3.pdf
Info na temat otwarcia tras: http://www.alpedhuez.com/en/winter/ski/open-lifts-and-slopes.html

Ceny tutaj to oczywiście zupełnie inna bajka niż to, co do tej pory opisywałam. Dzień jeżdżenia dla dorosłego kosztuje 51 EUR. Są możliwości, aby kupić karnet taniej, na przykład jeśli z odpowiednim wyprzedzeniem zrobicie zakup przez Internet, za karnet na sobotnie jeżdżenie da się zejść do ceny 30,90 EUR – a to już bardzo atrakcyjna oferta (szczegóły tu: http://www.sataski.com/en/winter/buy-skipass/saturday-on-line-offer/).

Mnogość i różnorodność tras przyprawia o zawrót głowy. Znajdziecie tu zarówno niemal pionowe zjazdy po zboczu góry, jak i przeraźliwie długie zielone trasy, na których najsensowniej byłoby zmieniać narty na biegówki. Często bywa tak, że chęć zjechania jedną z trudniejszych tras kończy się koniecznością zasuwania do najbliższego wyciągu trasą zieloną, dlatego dokładnie planujcie trasę przed zjazdem. Wydaje się też, że trudność tras (choć nie we wszystkich przypadkach) jest odrobinę przeszacowana – czarne są jakby bardziej czerwone, a czerwone jakby bardziej niebieskie.
Jak dojechać?
Odległość Lyon – Alpe d’Huez wynosi około 170 km, z czego zdecydowana większość (także już po minięciu Grenoble) prowadzi zupełnie normalną, prostą drogą. Dopiero ostatnie 15 km trasy może dać w kość – jest to szalenie stromy, szalenie kręty i szalenie malowniczy podjazd z doliny do stacji narciarskiej. Lojalnie ostrzegam: jeśli ktoś ma lęk wysokości, może się tam poczuć nieswojo. Odcinek Lyon – Grenoble pokonać można autostradą (koszt to około 10 EUR za przejazd w jedną stronę).

Jeśli nie macie samochodu, do Grenoble dojedziecie pociągiem, a z miasta na stok zabierze was na przykład ten przewoźnik: http://www.transaltitude.fr/en/
lub taksówkarze (http://www.alpedhuez.com/en/winter/resort/access.html?item=227734 czy http://www.alpedhuez.com/en/winter/resort/access.html?item=227710#ad-image-0).
Jeździ tu też bezpośrednia linia z lotniska w Grenoble: http://www.bensbus.co.uk/ski-transfer/grenoble-airport-alpe-dhuez-transfers/
Wszelkie opcje dojazdowe wymienione są na stronie ośrodka:
http://www.alpedhuez.com/en/winter/resort/access.html (angielska wersja językowa)
Wszystkie opcje „bezsamochodowe” mają sens, gdy się tu przyjeżdża na dłużej. Czy więc nie ma możliwości, by bez (wy)pożyczania auta przyjechać tu z Lyonu na jeden dzień? Jest, i mój następny wpis najpewniej przybliży ten temat, a tymczasem rzucę tylko link: http://www.skimania.com/
Jak się tu jeździ?
Zacznę od tego, co trzeba zrobić, by w ogóle zacząć zjeżdżać, czyli od wyciągów. W dniu mojego pobytu w Alpe d’Huez (a był to poniedziałek), wszystkie wyciągi najbliższe kasom i parkingom były oblężone lepiej niż średniowieczna twierdza w czasie wojny. Kolejki były długie, a stanie w nich równie męczące, co nieuniknione. Im wyżej się wjeżdża, tym sytuacja lepsza, choć pewnie nie doskonała. Ale, jak świat długi i szeroki, jeśli chce się jeździć na nartach, trzeba liczyć się z kolejkami. Inną sprawą jest rodzaj wyciągów. By wyjechać na samą górę, będzie potrzebować kilku przesiadek (nie ma żadnej możliwości, by z samego dołu bezpośrednio wjechać na szczyt). W większości korzystać będziecie z gondoli, ale nie takich wygodnych, z krzesełkami, tylko od klikunasto- do kilkudziesięcioosobowych wagoników, w których panuje ścisk i trzeba stać całą drogę. Trudno.
Gdy już się wjedzie na sam szczyt (przypomnę – Pic Blanc, 3330 m n.p.m.) wszelkie trudy podróży zostają wynagrodzone. Widoki są nieprawdopodobnie piękne, ale czemu tu się dziwić – to w końcu Alpy. Każdy wjeżdżający „turnus” zaczyna od wyciągnięcia aparatu, telefonu, czy co tam ma, i fotografuje. Wygląda to zabawnie, ale zupełnie nie dziwi, a trwa zwykle aż do przyjazdu kolejnego wagonika, kiedy to kolejni wysiadający zaczynają fotografowanie, i tak w kółko… Z samej góry prowadzą wyłącznie trasy czarne, z czego jedna jest rzeczywiście bardzo czarna (tak słyszałam, bo nie odważyłam się nią zjechać, nazywa się tunnel), a druga (chateau noir/sarenne) jest raczej jak czerwona i to chyba najlepsza trasa, jaką w ogóle zdarzyło mi się jechać w Alpe d’Huez. Rzeczywiście wymagający, i to głównie przez fakt, że jest bardzo wąski, jest zaledwie kilkudziesięciometrowy odcinek prowadzący z samej góry, z tarasu widokowego na trasy zjazdowe. Jeśli jednak nie jesteście kompletnie początkującymi narciarzami, a pogoda zapewnia możliwość podziwiania widoków, gorąco polecam choć jeden wjazd na samą górę.

Jeden dzień na pewno nie wystarczy wam na wypróbowanie każdej z tutejszych tras. Ja prawie żadnej nie pokonałam więcej niż raz, a sporo jeszcze zostało do eksplorowania. Warto jednak znaleźć miejsce, gdzie nie ma dużych tłumów, i już się go trzymać, żeby nie tracić czasu na stanie w kolejkach do wyciągów.

Gdzie zjeść i się napić?
Po raz pierwszy nie polecę żadnej jadłodajni, a to z tej prostej przyczyny, że żadnej nie odwiedziłam, żywiąc się przywiezionym z domu prowiantem. Wybierać jednak jest w czym, zarówno w samym ośrodku, jak i wyżej. Tym razem jednak, wreszcie (!) mam dla was absolutnie godny polecenia napitek – koniecznie spróbujcie Green Chaud, czyli gorącej czekolady z dodatkiem mocnego likieru (na tyle mocnego, że właściwie nie wiem, czy to jeszcze można nazwać likierem) o zielonym kolorze i nazwie, której niestety nie zapamiętałam. Pychota!

Podsumowując: trzeba samemu się zastanowić, czy warto zapłacić więcej za tę mnogość tras i przecudne widoki, jakie oferuje Alpe d’Huez. Moim zdaniem, na wyjazd jednodniowy (zwłaszcza, jeśli się jedzie z Lyonu) nie jest to najlepsza opcja, bo w jeden dzień nie sposób docenić pełni oferowanych tras i atrakcji, za to więcej czasu traci się na sam dojazd i stanie w kolejkach. Za to, jeśli ktoś szuka miejsca na dłuższy wypoczynek, zdecydowanie warto rozważyć ten ośrodek i szukać na stronie internetowej okazji cenowych i promocji.

Udanego szusowania!
I’ve written about inexpensive, but also not so big resorts, so now it's time for real alpine skiing. Great choice of runs, tons of snow, incredible views and ... cosmic queues to the lifts. Welcome to the Alpe d'Huez.

The most important information:
Link to the interactive map: http://live.skiplan.com/moduleweb/ah.php
Highest point: Pic Blanc 3330 m n.p.m.
Number of lifts: 48
Number of runs: 250 km of runs, 16 black, 40 red, 34 blue and 43 green.

Website, prices and runs
http://www.alpedhuez.com/en/winter
The website is great. Clear, intuitive, the English language version is working properly, and finding the necessary information is not a problem.
Prices: http://www.sataski.com/wp-content/uploads/2010/02/tableau-sata-en-3.pdf
Info on the opening of runs: http://www.alpedhuez.com/en/winter/ski/open-lifts-and-slopes.html

Prices here are obviously completely different from what I’ve written about before. Day of skiing for an adult costs 49.50 euros. There are opportunities to buy cheaper day-pass, for example, if you purchase it well in advance via Internet, day-pass for Saturday can go down to the price of 30.90 euros – and that's a very attractive offer (see here: http://www.sataski.com/en/winter/buy-skipass/saturday-on-line-offer/).

The multitude and variety of routes can make you feel dizzy. You will find here both almost vertical runs on the mountainside, and terribly long green runs, on which you start to wonder if it's not better to have cross-country skis here. It often happens that skiing on one of the most difficult routes ends with necessity to run to the nearest lift using one of these green runs, so plan your route carefully. It also seems that the difficulty of runs (though not in all cases) is slightly overestimated – black runs are more like red, and red more like blue ones.
How to get here?
Distance from Lyon to Alpe d'Huez is approximately 170 km, of which the vast majority (even after passing Grenoble) is a perfectly normal, straight road. It wasn’t until the last 15 kilometers of the route that can give you a hard time – it is extremely steep, extremely tortuous and extremely picturesque driveway from the valley to the ski station. I’m warning: if someone has a fear of heights, he might feel uncomfortable there. From Lyon to Grenoble you can get by highway (it costs approximately 10 euros for one way journey).

If you don’t have a car, you can reach Grenoble by train, and from here you can take, for example, this bus: http://www.transaltitude.fr/en/
or taxi (http://www.alpedhuez.com/en/winter/resort/access.html?item=227734 or http://www.alpedhuez.com/en/winter/resort/access.html?item=227710#ad-image-0).
There’s also a direct line from the Grenoble airport: http://www.bensbus.co.uk/ski-transfer/grenoble-airport-alpe-dhuez-transfers/
Every options are listed on the website of the resort:
http://www.alpedhuez.com/en/winter/resort/access.html (English version)
All options that don’t require you having your own car make sense when you come here for a long period. So is there no possibility to come here from Lyon for a day of skiing without need of borrowing a car? There is, and probably my next post will be about that, but in the meantime I'll throw only link: http://www.skimania.com/
How’s skiing here?
I’ll begin with what you need to do before skiing, which is using the lifts. On the day of my stay in Alpe d'Huez (and it was a Monday), all lifts closest to car parks were besieged better than a medieval fortress in the war. Queues were long, and waiting in them as tiring, as inevitable. The higher you go, the situation is better, but probably not perfect. But, if you want to ski, you have to deal with that. Another issue is the type of lifts. To go to the top, it would require several transfers (there is no way to get from the very bottom right to the peak without transfers). Mostly there are gondola lifts, but not comfortable one with chairs and so on, but large wagons for several dozens of people, crowded, and you have to stand all the way. But again – probably wherever you want to ski, you have to cope with things like that.
Once you enter the top (remember - Pic Blanc, 3330 m above sea level) all the difficulties are rewarded. The views are incredibly beautiful – after all, it’s the Alps. Anyone entering the peak begins by taking off the camera, phone, or whatever they have, and starts taking photos. It looks funny, but is totally understandable and usually lasts until the arrival of the next carriage, when another people start shooting, and so on ... From the peak you can go down only by using black runs, one of which is actually very black (so I've heard, because I didn’t dare to try it, it’s called a tunnel) and the second one (chateau noir / sarenne) is rather like red and is probably the best run I used in Alpe d'Huez. Really demanding, and mainly by the fact that it is very narrow, is a section (only tens of meters long) leading from the very top (the observation deck) to the slopes. Thus, if you are not completely novice skiers, and the weather provides the opportunity to enjoy the view, I highly recommend at least one entry to the top.

One day is definitely not sufficient for you to try all of the local runs. I almost never used the same run twice, and I still have a lot to explore. It’s good, however, to find a place where there are no big crowds, and stick to it, so that you don’t waste time standing in queues to the lifts.

Where to eat and drink?
For the first time I won’t recommend any restaurant, and this for the simple reason that I visited none, eating only a lunch brought from home. But there are many places to choose from, so don’t worry. This time, however, I finally have for you absolutely recommendable beverage – be sure to try Green Chaud: hot chocolate with the addition of strong liquor (so strong that I actually don’t know if it even can be called a liqueur) of green color and a name which I unfortunately don’t remember. Yum!

In summary, you need to evaluate for yourselves if it's worth paying more for the multitude of runs and absolutely wonderful views offered by Alpe d'Huez. In my opinion, on a day trip (especially if one goes from Lyon) is not the best option, because one day is insufficient to fully appreciate the offered runs and attractions, and more time is wasted on getting there and then standing in queues. But, if someone is looking for a longer stay, it’s definitely worth considering. And remember to look on the website in search of the promotions on ski-passes.

Have a nice skiing!



3 comments:

  1. Jakie piękne zimowe zdjęcia! :)

    ReplyDelete
  2. o, fajny tekst :)
    Dorzuce tylko, ze z Lyonu mozna sobie spokojnie pojechac na jeden dzien dzien, za okolo 50 euro, w cene wliczony jest ski pass i przejazd autokarem w dwie strony.
    Polecam SkiMania lub SLD :)


    https://chatkababyjogi.wordpress.com/2016/02/07/jak-przetrwac-zime-w-lyonie/
    Pozdrawiam :)

    ReplyDelete
    Replies
    1. Ja właśnie byłam tam ze SkiManią, to rzeczywiście najlepsza opcja, jeśli chce się wybrać na jeden dzień. Tylko ta pobudka o 5 rano :/ Niby można spać w autokarze (co też uczyniłam), ale jednak siedzenia w autobusie to nie to samo, co własne łóżko ;)

      Delete