Zima to nie jest mój czas. Odechciewa mi się czegokolwiek, nawet pisania postów na bloga. Ludzie robią jakieś dziwne rzeczy, żeby ich chandra nie dopadła – na przykład biegają (!). Ja tam najchętniej zatopiłabym się w fotelu z książką lub serialem i przeczekała do wiosny... Ale grudzień ze mną walczy. Kusi mnie, a zwłaszcza mój aparat, dekoracjami, które wyrastają w mieście jak choinki w supermarketach. Bombki, światła, ozdoby... Czasem przegrywam te bitwy i – o zgrozo – wychodzę wieczorem pospacerować.
O tym, jak w tym roku miał być obchodzony 8 grudnia, pisałam już w poprzednich postach. Efekt był rzeczywiście piękny. W całym mieście, zwłaszcza nad Saoną, na starówce, mnóstwo ludzi oświetliło swoje okna świecami. Ozdobiono wiele budynków, a szczególna atmosfera panowała na placu de Terraux, gdzie sztuczne oświetlenie ograniczono do minimum, pozwalając robić nastrój lampionom i świecom. Po ulicach miasta spacerowało mnóstwo ludzi, a w Starym Lyonie na każdym rogu stał sprzedawca grzanego wina i naleśników. Ciekawy pokaz odbył się nad Saoną, skąd można było zobaczyć wyświetlane na budynkach nad rzeką i na wzgórzu Fourviere między innymi imiona ofiar listopadowych ataków terrorystycznych. Małą próbkę niektórzy z was widzieli być może na moim Instagramie, a poniżej trochę więcej zdjęć.
Kto mnie zna, ten wie, że nienawidzę zakupów. Nigdy nie rozumiałam i nie zrozumiem przyjemności, jaką można czerpać z chodzenia po sklepach. Ale jest od tego wyjątek: jarmarki bożonarodzeniowe. Spacerowanie po tych specyficznych "centrach handlowych" to sama przyjemność. Z głośników płyną świąteczne piosenki, a w powietrzu unosi się mocny zapach grzanego wina, które sprzedawane jest na co drugim stoisku. Do 24 grudnia można w Lyonie odwiedzić dwa takie miejsca – jedno na placu Carnot, drugie na wzgórzu Croix-Rousse. Można tu spróbować mnóstwa potraw i przysmaków – do niektórych ustawiają się naprawdę długie kolejki! Jeśli nie macie pomysłów na prezenty, tu na pewno znajdziecie coś ładnego, choć niekoniecznie użytecznego, albo coś – bez wątpienia – smacznego (nie musicie kupować w ciemno – każdy sprzedawca chętnie zaoferuje wam bezpłatną degustację).
Więcej informacji (po francusku), w tym godziny otwarcia, znajdziecie na poniższych stronach:
Marché de Noël, Place Carnot: http://www.lyon.fr/actualite/culture-loisirs/marche-de-noel.html
Marché de Noël et sa Ferme, Place de la Croix-Rousse: http://www.lyon.fr/evenement/marche/marche-de-noel-et-sa-ferme-2015.html
Jeśli – tak jak ja – na czas zimy najchętniej zapadalibyście w sen zimowy, dajcie szansę przynajmniej grudniowi. Potrafi być naprawdę urzekający. I okazuje się, że wcale nie trzeba biegać, by pozbyć się chandry – wystarczy kubek aromatycznego, gorącego grzańca!
Kto mnie zna, ten wie, że nienawidzę zakupów. Nigdy nie rozumiałam i nie zrozumiem przyjemności, jaką można czerpać z chodzenia po sklepach. Ale jest od tego wyjątek: jarmarki bożonarodzeniowe. Spacerowanie po tych specyficznych "centrach handlowych" to sama przyjemność. Z głośników płyną świąteczne piosenki, a w powietrzu unosi się mocny zapach grzanego wina, które sprzedawane jest na co drugim stoisku. Do 24 grudnia można w Lyonie odwiedzić dwa takie miejsca – jedno na placu Carnot, drugie na wzgórzu Croix-Rousse. Można tu spróbować mnóstwa potraw i przysmaków – do niektórych ustawiają się naprawdę długie kolejki! Jeśli nie macie pomysłów na prezenty, tu na pewno znajdziecie coś ładnego, choć niekoniecznie użytecznego, albo coś – bez wątpienia – smacznego (nie musicie kupować w ciemno – każdy sprzedawca chętnie zaoferuje wam bezpłatną degustację).
Więcej informacji (po francusku), w tym godziny otwarcia, znajdziecie na poniższych stronach:
Marché de Noël, Place Carnot: http://www.lyon.fr/actualite/culture-loisirs/marche-de-noel.html
Marché de Noël et sa Ferme, Place de la Croix-Rousse: http://www.lyon.fr/evenement/marche/marche-de-noel-et-sa-ferme-2015.html
Jeśli – tak jak ja – na czas zimy najchętniej zapadalibyście w sen zimowy, dajcie szansę przynajmniej grudniowi. Potrafi być naprawdę urzekający. I okazuje się, że wcale nie trzeba biegać, by pozbyć się chandry – wystarczy kubek aromatycznego, gorącego grzańca!
Jeśli podobały ci się zdjęcia, zapraszam po dokładkę: http://popatrzjakafrancja.blogspot.fr/2015/12/grudzien-w-lyonie-cz-2-december-in-lyon.html
Cudnie! Byłam w Lyonie przez weekend, więc już niestety po tej bajkowej scenerii, ale i tak było pięknie :-) To już moja druga wycieczka do Lyonu, a wciąż mnie zaskakuje i zachwyca, piękne miasto
ReplyDeleteJa tu mieszkam od roku i nieodmiennie cieszą mnie spacery po tych samych miejscach :)
Delete