Vieux Lyon

Rozjeździłam się po okolicy, a już za chwilę początek października, na który można było kupić bardzo tanie bilety lotnicze do Lyonu. Na pewno wiele osób skusiła ta okazja, więc najwyższy czas powrócić, jak ten syn marnotrawny (córa marnotrawna?), do swojego miejsca zamieszkania i opisać bezdyskusyjnie najpiękniejszy region miasta – Stary Lyon. To miejsce, po którym mogę spacerować godzinami, choć jego wielkość wcale by na to nie wskazywała. Ma jakiś niezaprzeczalny urok i niezwykłą urodę, które przyciągają jak magnes. Nieważne, czy wędruję z wysoko zadartą głową w poszukiwaniu najciekawszych ozdób na fasadach, czy zagłębiam się w tajemnicze, wąskie przejścia między kamienicami, czy po prostu przechadzam się chłonąc specyficzną atmosferę średniowiecznych uliczek. To miejsce jest po prostu magiczne.

Dzielnica ta zaczęła powstawać w średniowieczu, gdy, naturalnym biegiem spraw, budownictwo przesunęło się ze wzgórza Fourviere, gdzie osiedlili się Rzymianie, na wschód i w dół, w stronę rzeki. Nie mam na poparcie tej tezy żadnych dowodów, ale moim zdaniem przyczyniły się do tego zaniedbane i niedrożne akwedukty – w końcu komu chciałoby się wnosić wiadra z wodą z rzeki na wzgórze, kiedy można po prostu zbudować dom nad samą wodą… Tak czy inaczej, około 800 r. n.e., dosłownie wciśnięta między wzgórze i brzeg Saony, zaczęła powstawać tu nowa dzielnica. Z tego pierwszego okresu zostały tu do dziś nieliczne budynki i kościoły, jak Katedra św. Jana, ale przede wszystkim ulice, poprowadzone równolegle do biegu rzeki – drogi, którymi dziś spacerujemy, to te same, którymi chadzano w średniowieczu.
Szczyt rozkwitu dzielnicy przypadł na wieki XVI i XVII. To właśnie temu okresowi starówka zawdzięcza obecny wygląd. Do Lyonu, wraz z renesansem, sprowadziły się włoskie rodziny bankierów i handlarzy. W 1536 r. król Franciszek zezwolił tu na produkcję jedwabiu – już 20 lat później było to największe źródło utrzymania dla mieszkańców, których liczba, dzięki prężnie rozwijającemu się przemysłowi, wkrótce wzrosła o połowę. Średniowieczne kamienice były kupowane przez możne rody, łączone w większe kompleksy i ozdabiane na renesansową modłę. Często pojedynczą własność stanowiły dwa budynki umieszczone pomiędzy równoległymi ulicami, przedzielone wewnętrznym dziedzińcem. Dziedzińce te, często w kontraście do fasady wychodzącej na ulicę, były bardzo bogato zdobione i posiadały fantazyjne spiralne schody, przechodzące w wieże – stanowiące zarówno dobry punkt obserwacyjny, jak i świadectwo statusu właściciela.
 Z racji bardzo ciasnej zabudowy, bardzo częstym zabiegiem stało się tu wytyczanie przejść pomiędzy ulicami prowadzące właśnie przez te wewnętrzne podwórza między kamienicami, dziś znak charakterystyczny Lyonu, czyli tzw. traboules. To jedne z najciekawszych zabytków w Lyonie, być może kiedyś poświęcę im nawet oddzielny wpis. Chodząc po starym Lyonie nigdy, ale to nigdy nie ograniczajcie się do głównych ulic starówki. Gdzie tylko się da (a nie wszędzie niestety się da), popychajcie ciężkie drewniane drzwi do kamienic i wchodźcie do środka, by oglądać wąskie, ciemne przejścia zdobione krzyżowymi sklepieniami, prowadzące do dziedzińców, na których czasem można wciąż znaleźć oryginalne średniowieczne studnie i wspomniane, spiralne klatki schodowe, a także renesansowe dekoracje. To naprawdę świetna zabawa i można poczuć się bardziej jak odkrywca, niż jak turysta. Wchodząc do traboules, pamiętajcie tylko, by zachować względną ciszę – dziś te renesansowe kamienice to w większości zwyczajne (albo raczej niezwyczajne) mieszkania. Dobrze jest też wybrać się na ich poszukiwanie przed i około południa – wtedy większość drzwi do najciekawszych zakamarków jest otwarta (po południu często trzeba obejść się smakiem). Kilka z takich miejsc, w które warto się zagłębić, opiszę w dalszej części posta.
Wejście do jednego z traboules
Rozkwit dzielnicy trwał mniej więcej do XVIII w., kiedy to nowe budownictwo, postępujące jeszcze dalej na wschód, przeciągnęło ludność na półwysep pomiędzy Saoną a Rodanem. Prawy brzeg Saony stopniowo pustoszał, aż w końcu budynki uległy poważnej degradacji. Powstawały lekkomyślne i pisane na kolanie projekty zakładające wyburzenie części renesansowych kamienic, które na szczęście nie zostały wprowadzone w życie, za to wywołały publiczną debatę na temat tego miejsca. Dzięki specjalnej ustawie z 1964 r., Stary Lyon stał się pierwszym obszarem chronionym we Francji. Budynki odnowiono i przywrócono do dawnej świetności, dzięki czemu w 1998 r. stały się częścią Światowego Dziedzictwa UNESCO, a tysiącom turystów pozwalają na własnej skórze poczuć niepowtarzalną atmosferę bogatej, renesansowej dzielnicy; choć dziś miesza się ona mocno z zapachami z licznych znajdujących się tu Bouchon Lyonnais, czyli restauracji serwujących potrawy oryginalnej (i przy okazji drogiej…) lyońskiej kuchni.

Wskazówka dla zwiedzających: najciekawsze zabytki i traboules są oznaczone charakterystycznymi złotymi tablicami z opisem w języku angielskim i francuskim. Podążajcie ich tropem, a na pewno nie przegapicie najpiękniejszych miejsc! I pamiętajcie, że na zwiedzanie starówki najlepiej wybrać się przed i około południa, kiedy wejścia na większość podwórzy i traboules są otwarte.

Dla najbardziej dociekliwych poniżej przedstawiam wybrane zabytki Starego Lyonu z krótkim opisem. Ich lokalizację znajdziecie na poniższej mapce:
Place Saint-Jean
Place Saint-Jean – to najstarszy plac w mieście. Dziś to miejsce przestronne i spokojne, ale w średniowieczu na pewno było tu o wiele tłoczniej. Wyobraźcie sobie, jaki gwar musieli tu tworzyć gromadzący się akrobaci, handlarze, pielgrzymi… Niewiele brakowało, a dziś moglibyśmy tego miejsca nie oglądać – tuż po II wojnie światowej burmistrz miasta chciał na tym brzegu Saony wybudować… port. To jeden z tych pomysłów, o których wspomniałam wcześniej. Szczęśliwie, bardziej rozsądni ludzie zdołali go powstrzymać. W centrum placu stoi fontanna z rzeźbą przedstawiającą chrzest Chrystusa, postawiona tu w połowie XIX w.
Fontanna na Placu św. Jana
La Manecanterie – zanim zwrócimy się w stronę katedry, spójrzcie na niepozorny budynek po jej prawej stronie. To jedna z najstarszych budowli w Starym Lyonie i jedyny nie sakralny obiekt z epoki romańskiej. Jako była chórzystka szczególnie lubię to miejsce, bo choć początkowo służyło jako refektarz dla kanoników, potem przekształcono go w szkołę – właśnie dla śpiewaków i chórzystów (nazwa manecanterie pochodzi od łacińskich słów mane cantare, czyli po prostu „poranny śpiew”). Dziś znajduje się tu skarbiec (wejście wewnątrz katedry).
La Manecanterie
Katedra św. Jana Chrzciciela – jej budowa zaczęła się w XII w. i trwała ponad 300 lat, więc choć zaczęła powstawać w epoce sztuki romańskiej, koniec budowy przypadł już na gotyk. W średniowieczu Lyon był popularnym miastem odwiedzin papieży, a jeden z nich, Klemens V, był tu nawet koronowany, choć ponoć nie była to szczególnie udana impreza – na skutek zawalenia się ściany w pobliżu wzgórza Fourviere, tłum spanikował, a legenda mówi, że sam papież w powstałym rozgardiaszu zgubił drogocenny kamień ze swojej korony. Zanim wejdziecie do środka, warto przyjrzeć się bogatym ozdobom na fasadzie budynku. Ozdoby górnych części  gotyckich portali zostały niestety mocno zniszczone w czasie Wojen Religijnych (większość wyrzeźbionych tam postaci jest pozbawionych głów), ale za to dolne części wraz z 320 rzeźbionymi medalionami zachowały się w bardzo dobrym stanie. Tematyka medalionów czasem daleko odbiega od religijnej – można wśród nich znaleźć wiedźmę z czarnym kotem ujeżdżającą kozę, czy też splecionych kochanków. Ja osobiście uwielbiam rzygacze – tu mające postać gargulców i potworów z otwartymi paszczami. W środku katedry, po lewej stronie znajdziecie zegar astronomiczny z XIV w., jeden z najstarszych w Europie. Wnętrze katedry wypełnia przyjemne światło przenikające przez różnokolorowe, piękne rozety i witraże. Możecie też odwiedzić skarbiec, mieszczący kolekcję przedmiotów liturgicznych od ery bizantyjskiej do XIX w. – choć nie jest szczególnie bogato wyposażony, można tam nabrać pojęcia o tym, jakimi przedmiotami lubili otaczać się duchowni – jest tam na przykład ciekawa szkatuła, zdobiona bynajmniej nie świętymi obrazkami.
Fasada Katedry św. Jana
Szkatułka biskupa
Katedra jest otwarta w godzinach 8:15-19:45 od poniedziałku do piątku, w godzinach 8:15-19:00 w soboty i od 8:00 do 19:00 w niedziele. Godziny otwarcia skarbca są szalenie skomplikowane i znajdziecie je tu: http://cathedrale-lyon.cef.fr/visite/tresor.html

Ogród archeologiczny Saint Jean – w tym miejscu można oglądać pozostałości w sumie trzech starożytnych kościołów episkopalnych – św. Jana w południowej części, Saint-Etienne w centrum oraz św. Krzyża w północnej części. Widać tu pozostałości pierwszego chrześcijańskiego baptysterium z V w. oraz fundamenty i łuk nawy kościoła św. Krzyża. Może nie jest to nic imponującego, ale mnie osobiście czasem bardziej kręci taka kupa kamieni niż najpiękniejsze budynki…
Ogród archeologiczny Saint-Jean
La maison du Chamarier – w tym budynku z XIV w. przenikają się gotyk i renesans. Mieszkał tu, jak sama nazwa wskazuje, chamarier, czyli dygnitarz nadzorujący wymiar sprawiedliwości, ochronę i budowę dróg. Ponieważ trafiały do niego również podatki zbierane podczas targów, był to także lokalny Minister Finansów. Ponadto dzierżył on klucze do bram miasta (wtedy pojęcie klucza do miasta było całkiem dosłowne). W podwórzu (wejście z prawej strony budynku) znajdują się piękne spiralne schody i studnia. Znajdująca się tu knajpka serwuje ponoć pyszne smakołyki (ale sama nigdy nie próbowałam).
La maison du Chamarier
Podwórze w la maison du Chamarier
Maison des Avocats – ten niesamowicie kolorowy budynek to chyba najczęściej fotografowane miejsce w Starym Lyonie. Widok ścian wymalowanych w żywe kolory i stojących przed nimi cyprysów rzeczywiście jest wart uwiecznienia. Swój obecny wygląd ten – w istocie – kompleks budynków zawdzięcza przebudowom dokonanym w XVI w., choć za „bazę” do jego powstania posłużyły budowle o dwa wieki starsze. Piękne okna i sklepione łukami galerie otwierają się na duże, jak na tę dzielnicę, podwórze – ale jest tak, ponieważ w 1968 r. część budynków wzdłuż rue de la Bombarde wyburzono. „Dom Adwokatów” został przez nich nabyty w 1979 r. i odrestaurowany. Do 2004 r. mieściła się tu szkoła dla młodych aplikantów, dziś znajduje się tu bardzo znane i lubiane (także przeze mnie!) Muzeum Miniatur i Kina.
Maison des Avocats
Traboule 54 rue Saint-Jean - 27 rue du Boeuf – o przejściach między ulicami budowanymi wewnątrz budynków wspominałam już wcześniej. Tu, pod adresem 54 rue Saint-Jean lub 27 rue du Boeuf (zależnie od strony, od której zdecydujecie się wejść), znajduje się najdłuższe traboule w Lyonie, wiodące przez cztery kamienice i trzy podwórza. Ponieważ jest ono zawsze otwarte (a przynajmniej ja nigdy nie trafiłam na zamknięte drzwi) w weekendy i w sezonie bywa tu tłoczno. Tutejsze schody, łuki i galerie datuje się na XVII w. Gdyby nie poprzypinane do barierek rowery i sprytnie wkomponowane w korytarze windy, można by poczuć się jak podróżnik w czasie!
Traboule
Place Neuve Saint-Jean – kiedyś znajdowała się tu zwykła ulica, ale poszerzony w XVII w. i pełen słońca plac dziś gości mnóstwo restauracyjnych ogródków, otwartych do późna w nocy. To rzeczywiście bardzo malownicze miejsce na posiłek. W centralnej części placu znajduje się coś w rodzaju fontanny (niezbyt urodziwej), za którą z kolei jest małe podwórze (tym razem bardzo urodziwego) budynku z eleganckimi galeriami i schodami. Na wschodnim krańcu placu, przy rue Saint-Jean znajduje się Boulangerie du Palais czyli Piekarnia pałacowa. Serwują tam pyszne i tanie przekąski, na słodko i na słono (również na ciepło) – warto odstać swoje w kolejce, by ich spróbować (tym razem mogę polecić osobiście - jadłam!).
Place Neuve Saint-Jean
Palais de justice historique de Lyon – z Placu widać tyły Pałacu Sprawiedliwości. W renesansie nazywano go Pałacem Królów, ponieważ to tu zatrzymywał się król z dworem gdy przebywał w Lyonie. Budynek nie jest oryginalny – został zburzony i odbudowany w XIX w. Lyończycy mówią na niego „24 kolumny” z powodu korynckich kolumn zdobiących jego fasadę od strony rzeki. Dziś to siedziba sądu – w 1987 r. odbywał się tu miedzy innymi proces słynącego z okrucieństwa i bezwzględności Klausa Barbie, oficera Waffen SS i przywódcy lyońskiego Gestapo w czasie II wojny światowej, zwanego „Rzeźnikiem z Lyonu”, lub „Katem z Lyonu”.
Pałac Sprawiedliwości oświetlony w czasie święta 14 lipca
Rue des Trois-Maries – W średniowieczu była to ulica, delikatnie mówiąc, poświęcona przyjemnościom ciała. Prosto z koedukacyjnej łaźni (kto by pomyślał, łaźnie w średniowieczu) można było udać się do burdelu. Dziś to jedna z urokliwszych, choć wcale nie obleganych ulic na starówce, wypełniona przepięknie zdobionymi budynkami.
Rue Des Trois-Maries
Place du Change – na tym placu w średniowieczu cztery razy w roku odbywały się słynne targi, dzięki którym lyoński przemysł jedwabny zyskał europejską sławę; dokonywano tu też transakcji handlowych i bankowych: handlarze walutą ustawiali tu swoje stoliki na równi z handlarzami towarów. We wschodniej części placu, za drzewem, znajduje się typowo lyońska restauracja (czyli jedna z wspomnianych przeze mnie wcześniej Bouchon Lyonnais): U Louise. Nie wiem, ile w tym prawdy, ale mówią, że znajduje się tu od wieków (nie wiem, czy to miejsce godne polecenia, ale oceny w internecie ma takie sobie).
Place du Change i restauracja "U Louise"
La Maisson Thomassin – pod numerem drugim na wspomnianym placu znajduje się przepiękny budynek, jeden z najstarszych domów prywatnych w Lyonie. Zbudowano go w XIII w., choć od tamtej pory przeszedł kilka renowacji. W XV w. budynek zakupił pan Thomassin. Jego ród wzbogacił się na handlu tkaninami, a zdobyta pozycja wymagała porządnego domu – lokalizacja na najważniejszym wówczas placu w mieście wydawała się odpowiednia. Thomassin dokonał gruntownej renowacji fasady, która później przechodziła jeszcze pewne zmiany w kolejnych wiekach. Na fryzie nad oknami pierwszego piętra można oglądać symbole znaków zodiaku, a nad kolejnym rzędem okien, w centrum gotyckich łuków, znajdują się trzy herby: symbol Delfina (delfin – kto by pomyślał), symbol króla Karola VIII (lilie) oraz symbol Anny Bretońskiej (gronostaj). Nieco odstający od tej części, prawy skraj kamienicy został ozdobiony w XIX w.
La Maison Thomassin
Temple du Change (Loge du Change) – ten budynek powstał w odpowiedzi na rosnące zapotrzebowanie biznesu, nazwijmy go, kantorowego i bankowego. Jak wcześniej napisałam, wszelkie tego typu transakcje odbywały się na placu pod gołym niebem, aż w końcu zbudowano „Lożę Wymiany”, która wkrótce też stała się za mała – powiększono ją w XVIII w. w stylu neoklasycznym. Wtedy też szczyt budynku zyskał dwa zegary. Był to pierwszy budynek w tej okolicy, który można oglądać ze wszystkich czterech stron. Dziś mieści się tu Kościół Protestancki.
Temple du Change
Hotel de Gadagne – dwie posiadłości zbudowane na początku XVI w., w 1545 r. nabyli bracia Gadagne, bogaci florenccy bankierzy. Z zewnątrz budynek zwraca uwagę żywymi kolorami ścian. Nie poprzestańcie na tym widoku i koniecznie wejdźcie przez drzwi na zdjęciu poniżej. Czeka tam na was jedno z najpiękniejszych podwórzy na starówce. W samym budynku mieści się Muzeum Historii Lyonu i Muzeum Marionetek.
Hotel de Gadagne
Maison Claude Debourg – ta przepięknie zdobiona kamienica powstała w 1516 r. Zbudowaną ją dla sędziego, Claude Debourga. Nad drzwiami znajduje się wygięta tarcza – oznacza to, że mieszkająca tu rodzina uczestniczyła w wyprawach krzyżowych. Fasada jest typowa dla późnego gotyku.
Maison Claude Debourg
Ruelle Punaise – wąskie przejście między numerami 16 i 18 na rue Juiverie to… średniowieczny ściek. Spływały tędy nieczystości z okolicznych domów. Dziś na szczęście nikt już nie stosuje go zgodnie z pierwotnym przeznaczeniem i może ewentualnie służyć jako (niezbyt przyjemne) przejście na wzgórze św. Bartłomieja. Tak naprawdę to chyba najbrzydsze miejsce na całej ulicy, która jest wyjątkowo spokojna i cicha, a po obu jej stronach znajdziecie przepiękne kamienice – rozglądajcie się uważnie!

Maison Bullioud – last, but not least. Ten budynek również mieści się na rue Juiverie. Znajduje się tu jedna z pereł Starego Lyonu, której nie wolno wam przegapić – Galeria Philiberta de l’Orme. By ją zobaczyć, musicie wejść na podwórze budynku numer 8 (do tej pory nigdy nie zastałam drzwi zamkniętych). W XVI w. Antoine Bollioud poprosił architekta Philiberta de l’Orme, mającego wtedy zaledwie 26 lat i będącego świeżo po powrocie z Italii, by połączył jego dwie kamienice, jednak bez naruszania małego podwórza i niszczenia studni (w rzeczywistości wymagań i warunków było znacznie więcej). Architekt dał popis swojej wirtuozerii i zaprojektował przepiękną galerię, którą dziś możecie oglądać w pełnej krasie. Ozdobiona jest w stylu antycznym, a w środku (czego niestety nie widać) udekorowano ją malunkami i inskrypcjami. Po bokach konstrukcję wspierają dwie wieżyczki. Więcej informacji na temat tego klejnotu architektury znajdziecie przy samej galerii.
Galeria Philiberta de l'Orme
To oczywiście tylko „wyciąg”, moim zdaniem, najciekawszych zabytków Starego Lyonu. Nie oznacza to, że pomiędzy poszczególnymi miejscami możecie przebiegać z zamkniętymi oczami – to znaczy możecie, przecież wam nie zabronię – ale bardzo gorąco zalecam, by tę dzielnicę zwiedzać powolnym spacerem, zadzierając wysoko głowę i zaglądając w różne zaułki w poszukiwaniu najciekawszych „smaczków”. A jest czego wypatrywać.

I na koniec przepraszam za zdjęcia – naprawdę nie oddają nawet w ćwierci urody lyońskiej starówki. W pewnym sensie to dobrze – kiedy już tu przyjedziecie, będziecie (pomimo moich opisów) i tak zaskoczeni urodą tego miejsca! Jeśli jednak kiedyś zrobię lepsze zdjęcia, na pewno je powymieniam.

Udanego zwiedzania!
Recently I described a few places around Lyon, but now it’s high time to return to my city and to describe the most beautiful region of the city – Old Lyon. I can walk around this place for hours, even though its size may not indicate that. It has an undeniable charm and extraordinary beauty that attracts like a magnet. It doesn’t matter whether you wander with your head turned up in search of the most interesting ornaments on the facades, or delve into the mysterious, narrow passages between houses, or simply walk, admiring unique atmosphere of medieval streets. This place is just magical.
This district began to develop in the Middle Ages, when the city centre moved from the Fouviere hill, where the Romans settled, towards the Saone river. I have no evidence to support this assertion, but I think neglected and clogged aqueducts contributed to this – who would like to bring buckets of water from the river to the hill, when you can just build a house near the river... Anyway, about 800 AD, literally wedged between the hill and the Saône shore, a new district began to develop here. From this earliest period only few buildings and churches remained till today, such as Cathedral of Saint-Jean, and, above all – the streets, which were led parallel to the river: roads we use today, are the same, that were used in the Middle Ages.
The heyday of the district’s development was in the sixteenth and seventeenth centuries. It is this period which the old town owes its current appearance. To Lyon, along with the Renaissance, arrived Italian families of bankers and traders. In 1536. King Francis allowed to produce silk here – and 20 years later, it was the largest source of income for the residents, whose number, thanks to the rapidly burgeoning industry, soon increased by half. Medieval houses were bought by a mighty clans, merged into larger complexes and decorated with a Renaissance fashion. Often, a single property consisted of two buildings, located between two parallel streets, separated by an interior courtyard. These courtyards, often in contrast to the facades facing the streets, were very richly decorated and had fancy spiral staircases and towers – which were both good vantage point and the indicator of the owner status.
 Due to the fact, that the houses here were crammed onto either side of St. Jean and St. George street, and there wasn’t enough space for making transversal streets, passages were actually made inside the buildings. They are called “traboules”, and are now one of the most famous monuments in Lyon. They truly are one of the most interesting sights in Lyon (perhaps one day I will write a special post about them). When walking through the Old Lyon never, ever stop on visiting only the main streets. Wherever possible (not everywhere, unfortunately), push the heavy wooden doors to houses and come in to watch the narrow, dark passages decorated with cross vaults, leading to courtyards where sometimes you can still find the original medieval wells and mentioned before, spiral staircases, as well as Renaissance decorations. It's really fun and you feel more like an explorer than as a tourist. Entering the traboules, just remember to keep the relative silence – today these Renaissance houses are mostly ordinary (or rather unusual) apartments. And it's better to search for them in the morning, when many doors to courtyards are open to tourists; in the afternoon they are usually closed. A few places that are especially worth visiting, I’ll describe later in this post.
Entrance to one of the traboules
The flourishing of the district lasted roughly until the eighteenth century, when the new construction, progressing further to the east, caused people moving to the peninsula between the Rhone and Saone rivers. The right bank of the Saône gradually emptied, unlit the buildings have been severely damaged. There were reckless projects written at the time, involving the partial demolition of these Renaissance buildings, which fortunately have not been implemented, for it sparked public debate on this place. Thanks to a special Act of 1964., Vieux Lyon became the first protected area in France. The buildings were renovated and restored to its former glory, and so in 1998. it became part of the World Heritage Site, and thousands of tourists are allowed to feel the unique atmosphere of rich, Renaissance district; although today it mixes with strong smells of many Bouchon Lyonnais – restaurants, serving original (and, by the way, expensive ...) Lyon cuisine.

Tip for visitors: the most interesting sights and traboules are marked with characteristic gold plaques with descriptions in English and French. Follow their trail, and you certainly won’t miss out the most beautiful places! And remember to visit the Old Town in the morning, rather than leaving it to the afternoon or evening, when most of the doors to courtyards and traboules are closed.

For the most inquisitive tourists I present selected monuments of Old Lyon with a brief description. You can locate them on the map below:
Place Saint-Jean
Place Saint-Jean – it’s the oldest square in the city. Today, it’s spacious and rather quiet, but in the Middle Ages certainly it was a lot more crowded. Imagine the hubbub created by acrobats, peddlers, pilgrims... What’s interesting, we could not have this place to watch today – just after World War II, the mayor wanted to build the harbour here. It's one of those ideas that I mentioned earlier. Fortunately, more reasonable people were able to stop him. In the centre of the square stands a fountain with a sculpture depicting the baptism of Christ, placed here in the mid-nineteenth century.
Fontanna na Placu św. Jana
La Manecanterie – before we turn towards the cathedral, look at an inconspicuous building on its right side. This is one of the oldest buildings in the Old Lyon and the only civil object from the Romanesque era. As a former choir singer I particularly like this place, because although initially it was a refectory for the canons, then it was converted into a school for singers and choristers (manecanterie name comes from the Latin words mane cantare – "morning song"). Today there is a vault here (entrance is located inside the cathedral).
La Manecanterie
Saint-Jean Cathedral – its construction began in the twelfth century and lasted more than 300 years, so although its construction started in the era of Romanesque art, it was finished in the Gothic style. In the Middle Ages Lyon was the most visited city by the popes after Italian cities. One of them, Clement V, was even crowned here, but apparently it was not a particularly successful event – due to the collapse of the wall near the Fourviere hill, the crowd panicked, and legend has it that in the resulting chaos the Pope lost a precious stone from his crown. Before you come in, look at the rich ornaments on the facade of the building. Decorations in the upper part of the Gothic portals were unfortunately badly damaged during the religious wars (most sculpted forms there are beheaded), but the lower part along with 320 carved medallions are preserved in very good condition. The scenes carved on them sometimes are far from religious – you can find among them a witch with a black cat riding the goat, or entwined lovers. I personally love the gargoyles – monsters with their mouths open. In the middle of the cathedral, on the left you will find the astronomical clock of the fourteenth century, one of the oldest in Europe. The interior of the cathedral is filled with a pleasant light passing through the colorful, beautiful rosettes and stained glass windows. You can also visit the treasury, a collection of liturgical objects from the Byzantine era to the nineteenth century – though it’s not particularly well equipped, you can gain a clue about what subjects the clergy liked to surround themselves – for example there’s an interesting casket, decorated with by no means saints images.
Saint-Jean Cathedral facade
Bishops casket
The cathedral is open from 8:15 AM to 7:45 PM from Monday to Friday, 8:15 AM to 7:00 PM on Saturday and from 8 AM to 7 PM on Sundays. Opening hours of the vault are extremely complex and can be found here: http://cathedrale-lyon.cef.fr/visite/tresor.html

Archaeological Garden Saint Jean – here you can see the remains of three ancient episcopal churches – St. John in the southern part, Saint-Etienne in central and St. Croix in the northern part. You can see the remains of the first Christian baptistery of the fifth century and foundations and arc of the St. Croix nave. Maybe it’s not that impressive, but personally, sometimes I prefer pile of stones more than the most beautiful buildings...
Archeological Garden Saint-Jean
La maison du Chamarier – in this fourteenth century building you can see both Gothic and Renaissance styles. As the name suggests, chamarier lived here – a dignitary who oversaw justice, security and road development here. Since he also collected taxes during the great fairs, he was also the local Minister of Finance. In addition, he held the keys to the gates of the city (then, unlike nowadays, it was quite literal). In the courtyard (entrance on the right side of the building) there are beautiful spiral staircase and well. It’s said, that a pastry shop located here serves delicious snacks (but I never tried).
La maison du Chamarier
Courtyard in la maison du Chamarier
Maison des Avocats – this incredibly colourful building is probably the most photographed place in the Old Lyon. Watch the walls painted in vibrant colours and cypresses standing in front of them – they’re certainly worth remembering. The building is – in fact – a complex of houses which were reconstructed in the sixteenth century, although their "base" are buildings two centuries older. Beautiful windows and vaulted arches, galleries open onto large (especially for this district) courtyard – but it’s only because in 1968. some of the buildings along Rue de la Bombarde had been demolished. "Lawyers House" was bought by them in 1979. and restored. Until 2004. it housed a school for young trainees, today there’s a very well known and popular (also by me!) Museum of Miniatures and Cinema here.
Maison des Avocats
Traboule 54 rue Saint-Jean - 27 rue du Boeuf – I mentioned earlier passages between streets leading through buildings. Here, at 54 rue Saint-Jean, or 27 Rue du Boeuf (depending on the side from which you choose to go), is the longest Traboule in Lyon, leading through four houses and three courtyards. Because it is always open (at least I never came across a locked door) on weekends and in high season it may be a little crowded. The stairways, arches and galleries you’ll find here date back to the seventeenth century. If there weren’t any bikes attached to the railings and elevators cleverly hidden in the corridors, you'd feel like a time traveler!
Traboule
Place Neuve Saint-Jean – once it was a regular street, which was then expanded in the seventeenth century. And today it’s a sun-filled plaza with a lot of restaurant with gardens, open until late at night. It's actually a very picturesque place to dine! In the central part of the square is a sort of fountain (not very pretty), near which is a small courtyard (on the contrary, a very pretty one) with elegant galleries and stairs. At the eastern end of the square, on the rue Saint-Jean you’ll find Boulangerie du Palais – The Palace Bakery. They serve there delicious and cheap snacks, sweet and savory (also hot) – it's worth standing in a queue to try them (this time I can recommend personally – I tried and liked them!).
Place Neuve Saint-Jean
Palais de justice historique de Lyon – from the square you can see the back of the Palace of Justice. In the Renaissance it was called the Palace of the Kings, because it was here that king stayed with his court while he visited Lyon. The building is not the original one – it was demolished and rebuilt in the nineteenth century. The citizens call it "24 columns" because of Corinthian columns adorning its facade facing the river. Today it’s the seat of the court – in 1987. the trial of known for his cruelty and ruthlessness Klaus Barbie, the officer in the Waffen SS and leader of the Lyon Gestapo during World War II, called the "Butcher of Lyon" was held here.
The Palace of Justice illuminated on July 14th
Rue des Trois-Maries – In the Middle Ages it was the street, to put it mildly, dedicated to the pleasures of the body. Straight from the co-ed bath (who would have thought: baths in the Middle Ages!) you could go to a brothel. Today, it is one of the most delighful, though not crowded streets of the old town, filled with beautifully decorated buildings.
Rue des Trois-Maries
Place du Change – in the Middle Ages on this square famous great fairs took place four times a year, thanks to which the Lyons silk industry has gained European fame. Trading and banking transactions were also made here: currency traders were setting their tables beside traders of goods. In the eastern part of the square, behind a tree, there is a restaurant typical for Lyon (Bouchon Lyonnais which I mentioned earlier): At Louise. I don’t if it’s truth, but they say that it’s here for centuries. I’ve never eaten there, but reviews on the Tripadvisor aren’t very promising.
Place du Change and restaurat "At Louise"
La Maisson Thomassin – at number two on the said square there’s a beautiful building, one of the oldest houses in Lyon. It was built in the thirteenth century, but since then it has undergone several renovations. In the fifteenth century building was purchased by Thomassin. His family enriched by sheet cloth trade and thus required a decent home – location on the main square of the city seemed appropriate. Thomassin ordered a complete renovation of the facade, which was then changed a few times in subsequent centuries. On the frieze above the windows of the first floor, you can see symbols of the zodiac signs, and above the next row of windows, in the center of each pointed arch, there are three coats of arms: those of the Dauphin (dolphin – who would have guessed), of King Charles VIII (lilies) and Anne of Brittany (ermine). Right part of the building is not that nice and it was decorated in the nineteenth century.
La Maison Thomassin
Temple du Change (Loge du Change) – it was built in response to the growing demand of financial business. As I previously wrote, any financial and banking transactions took place in the square under the open sky, until "Lodge of Exchange” was built. Eventually it became too small – so it was enlarged in the eighteenth century in Neoclassical style. The top of the building gained two clocks. It was the first building in the district, which can be viewed from all four sides. Today it houses the Protestant Church.
Temple du Change
Hotel de Gadagne – two mansions built in the early sixteenth century, in 1545. were purchased by the brothers Gadagne, rich Florentine bankers. The building itself has no particular architecture, but draws attention by the vivid colours of the walls. But don't just look on the outside and enter one of the most beautiful courtyards in the Old Town (through the door seen at the photo below). The building itself houses the Lyon History Museum and Marionette Museum.
Hotel de Gadagne
Maison Claude Debourg – this beautifully decorated house was founded in 1516. It was built for Judge Claude Debourg. Above the door there’s a shield leaning to the left – that means that a family living here was involved in the Crusades. The facade is typical for the late Gothic period.
Maison Claude Debourg
Ruelle Punaise – a narrow passage between numbers 16 and 18 on rue Juiverie is... a medieval sewage. Impurities from the surrounding houses run down this way. Today, fortunately, no one uses it for its original purpose; it could possibly serve as a (not very pleasant) path to the St. Bartholomew hill. In fact, it's probably the ugliest place across the street, which is beside it very peaceful and quiet, and on both sides you’ll find beautiful buildings – look around carefully!

Maison Bullioud – last, but not least. This building is also located on rue Juiverie. Here you’ll find one of the jewels of the Old Lyon, which you mustn’t miss – Gallery Philibert de l'Orme. To see it, you have to enter the courtyard of building No. 8 (so far I never found the door closed). In the sixteenth century Antoine Bollioud asked the architect Philibert de l'Orme, who was then only 26 years old and had just returned from Italy, to join the two buildings that belonged to Bollioud, but without destroying the small courtyard and well (in fact there were many more requirements and conditions). The architect showed his virtuosity and designed a beautiful gallery, which today can be seen in all of its glory. It is decorated in antique style, and in the inside (which unfortunately can’t be seen) it’s decorated with paintings and inscriptions. On both sides it’s supported by the two little towers. Extensive information on this gem of architecture can be found at the gallery itself.
Gallery Philibert de l'Orme
These are just a few, in my opinion, most interesting sights of the Old Lyon. This doesn’t mean that between them, you can proceed with your eyes closed – that is, you can, after all, I can’t forbid you to do so ¬– but I strongly recommend you to explore the district by taking a slow walk, lifting your heads up and going into various alleys in search of the most interesting places. And there is much to look out for.

And finally, sorry for the pictures – they really don’t show even a quarter of Lyon's Old Town beauty. In a way it's good – once you come here, you will (despite my descriptions) still be surprised by the beauty of this place! However, if I ever do better pictures, I'm sure I’ll change them.

Successful exploring!

7 comments:

  1. Jadąc na wakacje ( w tym roku okolice Marsylii), tak planuję trasę, żeby zatrzymać się po drodze w różnych ciekawych miejscach. Dwa dni zamierzamy spędzić w Lyonie. Zawsze dużo czytam i pw. oglądam w internecie miasta i miasteczka po drodze. Ale po obejrzeniu filmów o Lyonie na YouTube byłam bardzo rozczarowana. Tak bardzo, że chciałam zrezygnować i zatrzymać się gdzie indziej.
    Na Twój blog trafiłam, szukając informacji o Vienne. Oczywiście dokładnie przeczytałam wszystkie wpisy o Lyonie - piszesz, że jest bardzo piękny. Zdjęcia są bardzo ciekawe i pewnie dlatego jednak zatrzymamy się tu. Ale mam trochę wątpliwości- Maison Bullioud rzeczywiście piękny, ale już Maison Claude Debourg nie wydaje mi się " przepięknie zdobiony", to samo z La Maisson Thomassin.
    Cały blog świetny- takich zawsze szukam- konkretne informacje i rady. Dziękuję.
    PS. O Vienne w moim przewodniku z serii "Podróże marzeń" nie ma ani słowa. A też chcemy się zatrzymać na kilka godzin. Alicja

    ReplyDelete
    Replies
    1. Bardzo dziękuję za wnikliwą lekturę mojego bloga! Niestety ze zwiedzaniem jest tak, że coś, co jednego zachwyci, u drugiego co najwyżej wzbudzi wzruszenie ramion. Budynki o których piszesz, zwłaszcza Maison Claude Debourg, mają pecha znajdować się pomiędzy mało interesującymi budynkami, przez co może tracą nieco urody. Moje zdjęcia też nie są wyjątkowo udane, o czym zresztą piszę na końcu posta. Najlepiej zobaczyć na własne oczy i wyrobić sobie opinię :) Lyon jest piękny, ale trzeba też mieć realne oczekiwania - to nie jest Rzym z mnóstwem starożytnych ruin, ani Sarlat-la-Caneda z renesansową starówką wielkości małego miasteczka. Najlepiej po prostu urządzić sobie spacer ze wzgórza Fourviere na starówkę, a potem przejść się po półwyspie, by wreszcie wieczorem usiąść z butelką wina nad Rodanem i rozkoszować się widokiem promieni zachodzącego słońca oświetlających wzgórze Croix-Rousse :) Wtedy Lyon jest najlepszy!
      Vienne jest bardzo ciekawe, ale raczej z powodu umieszczonych tu i ówdzie ciakawych, czasem unikatowych zabytków - ale ogólnie miasto nie powala urodą, jest zupełnie normalne. Najlepiej przyjechać tu w czasie trwania festiwalu Jazz w Vienne, kiedy można urozmaicić pobyt darmowymi koncertami :)
      Mam nadzieję, że wakacje będą udane i że wizyta w Lyon - jeśli się na nią zdecydujesz - Cię nie rozczaruje!

      Delete
    2. Często szukam wskazówek na stronach PlanetWare. Vienne jest na pierwszym miejscu wśród 10 najpopularniejszych wycieczek jednodniowych z Lyonu. Chcę je zobaczyć, bo jest po drodze. Może podpowiesz coś innego,ciekawszego?
      Bazylika Notre-Dame de Fourviere - przynajmniej na zdjęciach
      i filmach w internecie- jest okropna, całkowicie się z Tobą zgadzam. XIX wieczny historyzm, wszelki neobizantyzm i inne neo- to lepsze lub gorsze, ale podróbki.Na Lyon na pewno się zdecyduję! Pozdrawiam

      Delete
    3. Nie znałam tej strony! Znalazłam to zestawienie o którym piszesz i widzę, że miasteczko które chciałam Ci jeszcze polecić jest tu na drugim miejscu! Perouges to urocze malutkie średniowieczne miasteczko, pięknie odrestaurowane. Ale to raczej wizyta na maksimum pół dnia (w środku oprócz spaceru i nieszczególnie zajmującego muzeum nie ma w zasadzie rozrywek), więc warto połączyć ją z leżącym w mniej więcej tym samym kierunku Bourg-en-Bresse i znajdującym się tam kościołem w stylu płomienistego gotyku, które powinno Ci się spodobać zwłaszcza jeśli cenisz architektoniczne perełki (a wydaje mi się, że tak jest). A jeżeli oprócz architektury lubisz także piękne krajobrazy, to w drodze do Marsylii polecam zjechać z autostrady słońca na drogę D290, która wiedzie pięknym wąwozem Ardeche. Po drodze jest też Orange z unikatowym w europejskiej skali teatrem antycznym (bo z zachowaną ścianą sceny) - można się tam zatrzymać na 2-3 godziny.

      Delete
  2. Bardzo dziękuję za podpowiedzi. Jadąc z Wrocławia, zatrzymujemy się w Strasburgu, po drodze do Lyonu chcemy zobaczyć kilka wiosek alzackich, w tym Colmar. Bourg-en-Bresse i Perouges są po drodze, gorzej może być z czasem, ale mam nadzieję, że się uda. Więcej czasu mamy, jadąc z Lyonu już na miejsce naszego dłuższego pobytu- do Carry-le-Rouet jest tylko 316 km i możemy odbić do wąwozu Ardeche- na zdjęciach cudo, ale nie mogę znaleźć dokładnego adresu.
    Z Carry-le-Rouet będziemy zwiedzać bliższą i dalszą okolicę - na pewno pojedziemy do Aix-en-Provence, Awinionu, Arles, Baux de Provence i Salon de Provence i oczywiście Marsylii , do której mamy najbliżej. We wszystkich "rankingach atrakcji" w Haut-Vaucluse bardzo wysokie miejsca zajmują Roussillon i Gordes , ale na filmach mnie nie zachwycają.
    Wracając zaplanowałam po drodze Vaison-la-Romaine i Orange. Potem dzień w Dijon ( przed Dijon jeszcze Beaune )i dwa dni w Nancy.
    Program dość obszerny, ale czy optymalny? Jest to mój ulubiony sposób spędzania wakacji, więc chciałabym zobaczyć najładniejsze miejsca. Carry-le-Rouet to ustępstwo na rzecz męża , który nie jest aż takim zwolennikiem zwiedzania i lubi też poleżeć nad morzem. Dobrze, że nie musi to być Bałtyk!!

    ReplyDelete
    Replies
    1. Jeśli chodzi o wąwóz Ardeche, to prawie cała droga D290 jest trasą widokową wzdłóż rzeki. Warto dojechać do Pont d'Arc, tuż przed jest wspaniały punkt widokowy. Opis Roussillon jest na moim blogu - zajrzyj, może się przekonasz, mi się tam bardzo podobało :) Powodzenia w realizacji planu!

      Delete
    2. Mam nadzieję, że się uda. Pozdrawiam.

      Delete