Musée Confluences – Muzeum Confluences (Europejska Noc Muzeów)

16 maja odbyła się kolejna edycja Europejskiej Nocy Muzeów. To niepowtarzalna okazja (a precyzyjniej  bardzo rzadko powtarzalna), żeby odwiedzić najciekawsze miejsca w mieście, nie płacąc za to ani grosza. Nie inaczej było w Lyonie. Do akcji przyłączyło się kilkanaście muzeów, dostępnych dla zwiedzających za darmo, przeważnie od wczesnego wieczoru do północy. To wbrew pozorom nie jest dużo czasu - trzeba było przeciwstawić rzeczywistość chęciom i wybrać – padło na tytułowe Muzeum Confluences. Cztery godziny zleciały jak z bicza strzelił.
Przed wejściem trzeba było odstać swoje w kolejce
Szczerze mówiąc w ogóle nie wiedziałam, czego się po tym miejscu spodziewać – nawet jego nazwa nic nie mówi; odnosi się do miejsca, w którym się znajduje (confluences – zbieg rzek), a nie do tematyki. Strona internetowa coś tam tłumaczy, że humanizm, że historia ludzkości, że miejsce człowieka we wszechświecie… Ale co tam właściwie jest?

Umieszczone tu kolekcje sprawiają wrażenie eklektycznych. Znajdziecie tu współczesne wynalazki, prehistoryczne szkielety, meteoryty i wypchane zwierzęta; poznacie historię powstania życia, obrzędy pogrzebowe i zależności międzygatunkowe. Ta różnorodność wynika pewnie z tego, że trafiły tu eksponaty z kilku innych muzeów istniejących dawniej w Lyonie, między innymi z Muzeum Historii Naturalnej czy Muzeum Kolonialnego. Twórcom udało się to jednak w miarę uporządkować i w otwartym w 2014 r. budynku tworzy to całkiem zgrabną całość. Może nawet właśnie ta różnorodność stanowi o sile muzeum  nie można się znudzić, jesteśmy coraz to "atakowani" czymś innym, ciekawszym. Oglądanie, przykładowo, chińskich waz (choćby nie wiem jak pięknych) przez cztery godziny wykończyłoby każdego; tu za każdym zakrętem czeka coś nowego.
Muzeum Confluences jest bardzo nowoczesne, i nie chodzi tu tylko o jego kosmiczną bryłę. Na każdym kroku są jakieś interaktywne „zabawki”, co chwila ze ściany patrzą na was naukowcy i pracownicy muzeum wyjaśniający najciekawsze zagadnienia. Dla dzieci jest sporo ciekawych animacji (a przynajmniej widząc oglądające je dzieci, odniosłam wrażenie, że im wydają się ciekawe – ale co ja tam wiem o dzieciach). Ogólnie rzecz biorąc, jeśli lubicie zwiedzać organoleptycznie, denerwują was eksponaty zamknięte w szklanych gablotach daleko za zasięgiem ludzkich rąk, kochacie wciskać guziki i wodzić palcem po ekranach dotykowych – tutaj nie będzie zawiedzeni. Wszystkie stałe wystawy są opisane w językach francuskim i angielskim.
Dotykam księżyca!
 Ekspozycja mieści się na dwóch piętrach – na pierwszym znajdują się wystawy tymczasowe, na drugim stałe. Tymczasowych jest obecnie cztery (w ciągu roku prezentowanych jest od czterech do sześciu). Tyle samo jest wystaw stałych (i ta liczba naturalnie się nie zmienia).

Pierwsza z nich to „Początki. Historie świata”. Jest wyjątkowo eklektyczna, ale w sumie ciekawa. Znajdziecie tu między innymi szkielety prehistorycznych zwierząt, pozaziemskie skały (jedna starsza od samej Ziemi), woskowe figury praprzodków człowieka, wystawę motyli i model Sputnika 2; na szczęście twórcom udało się to jakoś sensownie przedstawić, tak żeby człowiek oglądał to bez poczucia totalnego zagubienia.
Mamut, odkryty w Lyonie w 1859 r.
Skała starsza od Ziemi
Kolejna wystawa to „Gatunki. Sieć życia”. Ta część chce być czymś więcej, niż tylko pokaźną kolekcją wypchanych zwierząt – skłania do refleksji na temat powiązań między gatunkami i ekosystemami oraz miejscem człowieka w tym wszystkim, jego wpływem na otaczający świat; wydaje mi się jednak, że ten aspekt mógłby być bardziej podkreślony. Mimo wszystko polecam, oprócz obejrzenia eksponatów, poczytanie zamieszczonych tu informacji.
Aparat rentgenowski
Krowa morska, odkryta w 1741 r. 27 lat później całkowicie wytrzebiona przez człowieka
Trzecia kolekcja nosi tytuł „Społeczeństwa. Teatr ludzi”. Umieszczone tu eksponaty to twory ludzkie wykonane na przestrzeni wielu wieków i w przeróżnych częściach globu. W zasadzie nic (poza tym, że zostały wykonane przez człowieka) ich nie łączy. Obok pierwszego komputera z procesorem Intela znajdziecie tu ledową suknię ślubną i strój samurajski; całość stanowi jednak ciekawy zbiór, który daje wyobrażenie o ludzkiej pomysłowości i zdolnościach.
Drewnofelgi
Pierwszy zderzacz hadronów 
Pierwszy komputer z procesorem Intela
Ostatnia z wystaw stałych to „Wieczność. Wizje zaświatów”. Odnosi się do życia po śmierci w wierzeniach ludzi, od czasów prehistorycznych po dzisiejsze, a także do związanych z tym obrzędów pogrzebowych. Umieszczona tu kolekcja nie jest może wyjątkowo duża, ale całkiem ciekawa.

<<UWAGA: poniższa część jest już nieaktualna. By znaleźć informacje na temat aktualnych wystaw tymczasowych, zajrzyjcie tu: http://www.museedesconfluences.fr/fr/visit-museum>>

Pora na wystawy tymczasowe. Pierwsza z nich poświęcona jest XIX-wiecznemu podróżnikowi i miłośnikowi Azji, Emilowi Guimet, a konkretnie przywiezionym przez niego stamtąd eksponatom – i na szczęście, bo dzięki temu mamy tu ciekawą kolekcję dalekowschodnich przedmiotów, choć jeśli ktoś pragnie poznać życiorys tego człowieka, to też nie wyjdzie zawiedziony.


Druga z wystaw to „Wyścig na biegun”; opisuje rywalizację z początku XX w. między Brytyjczykami a Norwegami o zdobycie Bieguna Południowego. Eksponatów tu już mniej, za to zdecydowanie jest sporo do czytania – historia jednak jest na tyle ciekawa, że ja osobiście z przyjemnością pochłaniałam kolejne informacje, przedstawione w sposób ciekawy i przystępny. W tym zupełnie ciepłym muzeum na południu Europy przez chwilę można było poczuć przenikliwy,  60-stopniowy mróz; na szczęście tylko mentalnie, a nie fizycznie.



Trzecia wystawa była… dziwna. To wizyta w Turakii, zamieszkiwanej – a jakże – przez Turaków, zagadkowej krainie, gdzie dobrze znane przedmioty przyjmują zupełnie nowe formy, a wszystkiemu towarzyszą niecodzienne dźwięki. Brzmi dziwacznie, wiem; taka też jest ta wystawa. Jednak jej obejrzenie sprawiło mi wbrew pozorom dużo frajdy.




Czwarta wystawa to Komnata Osobliwości.  W środku znajdują się bardzo różne eksponaty, od zakonserwowanych w formalinie lub w inny sposób roślin i zwierząt, po (wiele lat temu przedstawiane zapewne jako autentyczne) chimery i rogi jednorożców oraz mnóstwo innych „dziwactw”. W dawnych latach takie wystawy robiły pewnie na ludziach duże wrażenie, ale dziś można co najwyżej pozazdrościć ówczesnym „biznesmenom” smykałki do interesów i wymyślaniu sposobów na zarobek…



Zwiedzanie można zakończyć wspinaczką na dwa tarasy widokowe, z których rozciąga się ładny widok na Lyon. Przy jednym z nich znajduje się też niewielka kawiarnia.

Przydatne informacje:

Musée des Confluences
86 quai Perrache, Lyon 2e
T. +33 (0)4 28 38 11 90

Godziny otwarcia:
Od wtorku do piątku: 11:00-19:00 (w czwartki do 22:00)
Soboty, niedziele i święta: 10:00-19:00
Ostatnie wejście 45 minut przed zamknięciem muzeum.

Ceny biletów:
Od zera do 9 EUR (szczegóły na stronie internetowej – jest angielska wersja językowa)

Until I translate this post, I strongly recommend you to read following article about Musée Confluences:
http://www.forbes.com/sites/johnoseid/2015/09/09/musee-des-confluences-everything-is-coming-together-in-lyon-france/

No comments:

Post a Comment