No dobrze, ale jak się tu właściwie dostać?

Prawdopodobnie mała dostępność polskojęzycznych informacji turystycznych o Lyonie wynika z tego, że nie jest to zbyt popularny kierunek wśród polskich turystów. Mi osobiście, dopóki nie okazało się, że będę tu mieszkać, nie przyszło nigdy do głowy, żeby „może tak skoczyć pozwiedzać Lyon”. Jeszcze dwa lata temu przyczyną tego był między innymi brak ciekawych połączeń lotniczych (zwłaszcza tanich linii). Tę lukę uzupełnił easyJet, a niedługo swoje loty zacznie także Wizz Air, o czym więcej w dalszej części wpisu. Samolot to oczywiście nie jedyna możliwość. Więc jak właściwie się tu dostać?

Pieszo

Biorąc pod uwagę najbardziej optymistyczny scenariusz, że mieszkacie w południowo-zachodnim krańcu Polski, powiedzmy w Kłodzku, macie do pokonania 1162 km, co według Google maps zajmie wam około 240 godzin. Do tego oczywiście należy doliczyć czas na noclegi i popasy. Jeśli nie macie szczęścia mieszkać tak blisko granicy, odległość i długość podróży oczywiście się zwiększy. Nie jestem pewna, czy jest to, wbrew pozorom, bardzo tanie rozwiązanie – biorąc pod uwagę koszty noclegów i ilość „schodzonych” par butów, może was to wyjść całkiem drogo. Jeśli zamiast przejść, zdecydujecie się ten ultra-ultra-ultradystans przebiec, zaoszczędzicie na noclegach, ale pewnie więcej wydacie na buty. I na lekarza.

Rowerem

Znam przynajmniej dwie osoby, które nie wyśmiałyby tego pomysłu już w momencie wypowiedzenia pierwszej sylaby słowa „rowerem”. Ponieważ obie z tych osób mieszkają w Warszawie, którą od Lyonu dzieli 1800 km, przyjmijmy że do pokonania jest właśnie taka odległość. Jeśli ktoś jest zapalonym miłośnikiem dwóch kółek, wcale nie jest to taki nierealny pomysł. Dla łatwiejszego liczenia i założenia, że podróż ma być przyjemnością, a nie gnaniem na złamanie karku, przyjmijmy że rowerzysta pokonuje w takiej trasie 100 km dziennie (pewnie można więcej, tylko nie wiem, czy to jeszcze będzie przyjemne, przez 9 dni z rzędu pokonywać dwie paczki dziennie – jak sądzicie, znajomi rowerzyści?). Taka podróż zajęłaby około 18 dni. Kilka dni na zwiedzanie Lyonu i znów 18 dni na powrót – jeśli bardzo, ale to naprawdę bardzo kochacie dwa kółka i dysponujecie ponad miesiącem urlopu, to bierzcie pompkę i w drogę!

Motocyklem

Pora przejść do środków transportu zaopatrzonych we własny napęd. Owszem, nie spalicie przy tym tyle kalorii, co przy jeździe rowerem, ale za to będziecie na miejscu nieporównanie szybciej. Ja osobiście najchętniej pokonałabym tę odległość (trzymajmy się 1800 km) w trzy dni. To wystarczy, by trzymać się z dala od autostrad (których nie lubię w jeździe motocyklem – nuda) i coś tam obejrzeć po drodze. Mam znajomego, który kiedyś przejechał chyba 1200 km w jeden dzień – ale dla mnie to już po pierwsze nierealne, a po drugie mało przyjemne: krajobrazu nawet nie ma okazji popodziwiać, od hałasu boli głowa, a od długiego siedzenia… tyłek. Najwięcej w razie podróży motocyklem wydacie oczywiście na benzynę. Jechanie tylko do Lyonu i z powrotem nie ma pewnie wielkiego sensu, ale jeśli na przykład planujecie w czasie urlopu objazd południowej Europy na najlepszym ze środków transportu, po prostu uczyńcie z tego miasta jeden z punktów na trasie. Obowiązkowych punktów.

Samochodem
Przy założeniu, że macie przynajmniej dwóch kierowców na zmianę i nie jedziecie maluchem, możecie pokonać tę trasę w jeden dzień. Oznaczać to jednak będzie wyjazd (bardzo) wczesnym rankiem i dojazd (bardzo) późnym wieczorem - lub odwrotnie, jeśli jazda nocą wam nie przeszkadza. My, jadąc tutaj po raz pierwszy, rozdzieliliśmy podróż na dwa dni – dzięki temu mogliśmy się wyspać i podróż nie była taka męcząca (zwłaszcza dla naszego kota). Do kosztów benzyny trzeba doliczyć też opłaty autostradowe – póki co w Niemczech jedzie się jeszcze za darmo, ale we Francji trzeba sięgnąć do portfela.

Autobusem
Dodaję ten środek transportu do niniejszego przewodnika w hołdzie osobom, które nie mają samochodu, nie lubią przesiadek na dworcach kolejowych i boją się latać samolotem, ale nie są na tyle zdesperowane, by jechać rowerem (nie wspominając o "spacerze"). Miałam wątpliwą przyjemność spędzić 24 godziny w autokarze w podróży Warszawa-Paryż, i, jeśli nie spełniacie wszystkich wymienionych wyżej warunków, szczerze odradzam podróżowanie w ten sposób. Jeśli jednak nie macie innego wyjścia, to przejazdy między Polską a Francją oferuje Sindbad (http://www.sindbad.pl/). Przejazd Polska-Lyon kosztuje 599 zł w dwie strony lub 399 zł w jedną (sprawdzałam różne miasta wyjazdu oraz terminy i zawsze tyle wychodziło – magia, czy co?). Polega to na tym, że autokar (lub bus) zabiera was z miasta wyjazdu i wiezie do Świecka, gdzie przesiadacie się do właściwego, bezpośredniego autokaru. Zaletą jest to, że nie musicie troszczyć się o bagaż – obsługa sama zadba o to, by wasza walizka znalazła się w odpowiednim autokarze. O wasz komfort (o ile można tu o nim mówić) zadba pilot, który odpowie na ewentualne pytania, a w autokarze rozda kawę i herbatę (płatną). Nie zapomnijcie o poduszce – trochę pomaga!
PS Moja niechęć do autobusów najwyraźniej objawia się również w fotografii, bo nie znalazłam w swoich zbiorach z ostatnich 6 lat ani jednego zdjęcia przedstawiającego tenże.

Pociągiem

Połączeń kolejowych możecie szukać zarówno na stronie naszego rodzimego przewoźnika, jak i na francuskiej stronie http://www.voyages-sncf.com/. W najlepszym wypadku czekają was dwie przesiadki i około 22-24 godzinna podróż. Najczęściej „wypadającym” wynikiem wyszukiwania trasy Warszawa-Lyon jest podróż przez Berlin i Bazyleę. Według francuskiego serwisu koszt przykładowego przejazdu na tej trasie w jedną stronę to 178 EUR (najtańszy jaki mi się udało wyszukać). Na stronie PKP cen nie znalazłam, są tam za to inne ciekawostki, jak podróż Warszawa-Lyon z ośmioma przesiadkami. W sam raz dla pasjonatów podróży koleją.

Samolotem
Przylot do Lyonu nie jest trudny. Wystarczy wejść na pierwszą lepszą stronę wyszukującą połączenia lotnicze i tam wybrać najbardziej odpowiadający nam lot. Jeśli jednak ceny, które tam zobaczycie odstraszają was tak jak mnie i szukacie budżetowych opcji, macie kilka wyjść. W okresie zimowym (grudzień – marzec) w soboty na trasie Warszawa (Chopin) – Grenoble lata Wizz Air. Stamtąd do Lyonu jest już tylko niecałe 100km. Inną opcją jest lot którąś z tanich linii do Paryża, ale uprzedzam że dostanie się z Paryża Beauvais do Lyonu nie wygląda ani szczególnie prosto, ani bardzo tanio (osobistych doświadczeń nie mam, tylko wyszukiwanie dostępnych opcji w Internecie). Jest jeszcze Marsylia (ok. 300km od Lyonu) do której można dolecieć Ryanairem z Modlina. Jest to o tyle dobry pomysł, że lotnisko jest dobrze skomunikowane z Lyonem: można dojechać tam pociągiem – z przesiadką, lub z podwózką autobusem na dworzec TGV, ale zawsze. Bilety na pociąg można znaleźć na stronie, którą podawałam w poprzednim akapicie, a podróż w najlepszym wypadku wyniesie 2 godziny.

Last, but not least, moim zdaniem najciekawsza opcja, czyli bezpośrednia podróż z easyJetem lub Wizz Airem. Ten pierwszy przewoźnik oferuje bezpośrednie połączenie Kraków-Lyon. Loty odbywają się trzy razy w tygodniu (wtorki, czwartki, niedziele). Wizz Air natomiast od 30 czerwca 2017 roku proponuje bezpośrednie loty Warszawa-Lyon (dwa razy w tygodniu, w piątki i poniedziałki). Niewątpliwą zaletą obu połączeń jest fakt, że przylatujecie do samego Lyonu (z lotniska do miasta kursuje tzw. Rhôneexpress, który do centrum dowiezie was w niecałe pół godziny, choć trzeba przyznać że jego cena nie jest niska).

Kilka przydatnych (być może) adresów:

http://www.voyages-sncf.com/
http://www.lyonaeroports.com/
https://www.rhonexpress.fr/
http://www.grenoble-airport.com/en
http://www.marseille.aeroport.fr/
http://www.easyjet.com/pl
http://www.sindbad.pl/

This post is about getting from Poland to Lyon, so (for now) I will not translate it.

1 comment: